17 listopada 2013

Objazdowy weekend

Pod koniec września zajrzałem do dostępnego w internecie PLK-owego "Sieciowego harmonogramu zamknięć torowych do wykonania w rozkładzie jazdy 2012/13" z ciekawości, czy nie szykują się jakie zamknięcia na JSL bądź linii z Płocka do Kutna. I alleluja – znalazłem informację, że w dniach 9–16 listopada przewidziane jest zamknięcie dla ruchu linii 33 na okoliczność wymiany nawierzchni torowej i drogowej na dwóch przejazdach między Kutnem a Florkiem oraz między Florkiem a Strzelcami Kujawskimi. Ponieważ zamknięcie miało mieć charakter całodobowy oznaczało to, że… będą objazdy przez Sierpc!! Czyli trzecie – po tych z września 2010 i lipca 2012 r. – w najnowszych dziejach JSL :) Miesiąc później na stronie Kolei Mazowieckich ukazało się ogłoszenie o zmianach w rozkładzie jazdy: "w związku z budową wiaduktu kolejowego w Płocku, w dniach 15–21 listopada 2013 r., na odcinku Kutno – Płock – Sierpc, zamiast pociągów będzie kursowała komunikacja zastępcza". Dzień później kolega Krystian Chyżyński wrzucił na fejsbukową grupę poświęconą JSL >>> skan rozkładu zamknięciowego dla stacji Lipno, który potwierdzał nieco przesunięty termin objazdów. Z niecierpliwością odliczałem dni do ich rozpoczęcia, a przede wszystkim weekendu 16-17.XI na kiedy to zaplanowałem 2-dniową wyprawę. W połowie tygodnia gruchnęła wiadomość (dzięki M@tej!) że tuż przed rozpoczęciem objazdów, w czwartek miało dojść do… zamknięcia szlaku między Lipnem a Lubiczem w godz. 8-13.30, zaś w piątek (pierwszego dnia objazdów!) między 12:40 a 16:10 na okoliczność prać nawierzchniowych (oczyszczanie podsypki, wymiana niektórych podkładów i szyn, regulacja toru z uzupełnieniem tłucznia). Toteż pierwsze dość skąpe doniesienia kolegów z piątku nie mogły dziwić – ot, ST44-1113 z SM42-471 z towarkiem Trzepowo – Toruń Towarowy, CTL-owe ST44-R008 z SM48-293 na manewrach w Płocku i to by było w zasadzie na tyle. Ale i tak nic nie było w stanie powstrzymać mnie przed wyjazdem, szczególnie że nie zaplanowano żadnych prać remontowych na weekend :) Tak więc w piątek wieczorem nastawiłem budziki na 4 rano i pełen dobrych przeczuć udałem się na krótki spoczynek.

DZIEŃ 1 – sobota, 17 listopada

Chyba się starzeję, bo tym razem nie obudziłem się kilka minut przed budzikiem, a tak się działo zawsze przed wyjazdami, na które miałem duże ciśnienie. Prysznic, kawą, małe śniadanie i o 5:10 ruszam w drogę. Przed Płońskiem muszę dotankować KIAnkę. Dobrze wyszło z koniecznością zajechania na Shella na wysokości Dalanówka, bo ledwo co ruszyłem ze stacji a zaskrzeczało niezastąpione radyjko :) Płońsk wołał jakiś pociąg, po nieparzystym numerze 112005 sądząc, jadący od Nasielska – no to mi się trafiło od razu na dzień dobry! Dyżurny informował „Sokółkę” (aha, znaczy Orlen jedzie), że na stacji czeka podmiana maszynistów, więc żeby się zatrzymał w okolicy nastawni wykonawczej. Oczywiście dojechałem tam wcześniej. Faktycznie, stało auto przy którym fajki ćmiło dwóch gości.
- Dzień dobry, panowie jesteście maszynistami na podmianę? – zagadałem, tak jakbym nie wiedział ;-)
- Taaa – padła zdawkowa odpowiedź. (oho, myślę sobie, jakiś wyjątkowo rozmowny typ)
- A to Orlen jedzie, nie?
- Taaa… (dobra, widzę że nie pogadam sobie)
- OK, dzięki.
Wyjąłem z bagażnika statyw i poszedłem w krzaki (na tory znaczy) ustawić się do zdjęcia, bo tymczasem zdążyła już tamara z beczkami wjechać. Ale co to? Za TEM2-119 jest też i drugi lok, w szarówce budzącego się powoli dnia wygląda na elektrycznego Traxxa. Super! Znaczy objazdy jak ta lala :) Zajęty robieniem zdjęć nie zauważyłem, czy z tamary wyszedł jeden mechanik, czy też z pomocnikiem. W każdym razie drugi z tych kolesi, do których parę minut wcześniej zagadywałem okazał się tylko szoferem auta dowożącego „świeżą” drużynę i odbierającego tę, której skończyły się godziny. Po chwili tamara krótkim trąbnięciem zakomunikowała swój odjazd. Mnie się za nią nie spieszyło, bowiem było jeszcze zdecydowanie za ciemno, by choćby myśleć o robieniu zdjęć pociągu w ruchu. Zamiast więc pędzić jak wariat nie wiadomo po co, wysłałem na grupę posta o szczęśliwym początku „polowania” i na spokojnie, spacerowym tempem, jechałem sobie mniej więcej równolegle z pociągiem. Przed tarczą do Raciąża mechanik wywołał stację… po imieniu dyżurnego (Roman), przy czym nieco się przeliczył, bo spotkał się z taką kontrą: „Zygmunt, nie Roman. Roman będzie później”. Śmiechłem ;-)
Zaraz po tym, Raciąż nawiązał łączność radiową z Sierpcem, aby potwierdzić wolną drogę dla pociągu 112005:
- Sierpc do Raciąża, tożsamość 86. 112005 odjedzie o godz. 7:25
- Tożsamość 64, wolna droga dla 112005.
Jakoś nie jestem do końca przekonany do załatwiania drogi przebiegu na tzw. gębę… Blokady liniowej na Wschodniej JSL nie ma od dawna, ale jednak nie po to ktoś mądry kiedyś wynajdował przeróżne urządzenia mające zapobiegać ludzkim błędom, żeby ot tak sobie beztrosko prowadzić (od lat!) ruch pociągów na telefon tudzież jeszcze mniej bezpieczne radio. Tak, mniej bezpieczne, i to zdecydowanie mniej! Moje radyjko to nie tylko skaner, ale radiotelefon, jakich używają kierownicy pociągów, a więc z opcją nadawania. Ja akurat tę opcję sobie zablokowałem, ale załóżmy że radiotelefon kupuje np. na allegro jakiś pojeb. Kto go powstrzyma przed podszyciem się pod dany posterunek ruchu...? Koło Zawidza docisnąłem gaz trochę mocniej, bo już w radyjku dość dobrze było słychać, że coś dzieje się w Sierpcu. Wolałem nie spóźnić się, więc wyskoczyłem nieco do przodu. W stacji zastałem dwa składy – jeden z TEM2-199 ustawioną do jazdy do Płocka lub Nasielska (wtedy jeszcze nie wiedziałem) i drugi – jednolity skład beczek w naturalnym kolorze stali (no, może nieco z odcieniem złotawym), na końcu którego były jeszcze dwie białe „pudernice” i niebieska cysterna do przewozu kwasu siarkowego. Z kronikarskiego obowiązku dodam, że na szopie stały (patrząc od strony Torunia): SM42-471, ST44-1113, 2023 i 1231. Akurat jak byłem bliżej szopy (żeby zafocić ten nie na co dzień widywany w Sierpcu wagon) radyjko obwieściło niemal jednocześnie trzy rzeczy: po pierwsze pod tarczą zgłosiła się „moja” Sokółka do Płońska, po drugie – towar od Płocka, a po trzecie – do Skępego zgłosił się pociąg 812882 (numer nieparzysty, więc od Torunia), któremu dyżurny zapowiedział wjazd i wyjazd na sygnał zastępczy. W odniesieniu do pierwszych dwóch wiadomości w mym umyśle zaświeciła się natychmiast lampka PODWÓJNY WJAZD, ale równie szybko zgasła, bowiem TEM2-119 dostała informację, że poczeka pod wjazdowym aż wjedzie pociąg z Płocka, a następnie na zwolniony szlak wyjedzie pociąg czekający w stacji. Wszystkiego tego słuchałem PĘDZĄC dróżką wzdłuż stacji pod semafory wjazdowe, bowiem liczyłem na – jak nie podane oba semafory (co już wiedziałem, że nie nastąpi), to chociaż widoczne w kadrze dwa pociągi – jeden zbliżający się do ustawionego na „stój” i drugi zbliżający się do podanego sygnalizatora. Nic jednak z tego nie wyszło. M62-1685+TEM2-120 były ode mnie szybsze i minęły podany semafor wjazdowy tak że ledwo co zdążyłem wyskoczyć z auta by zrobić im fotkę na łapu-capu. Nie miałem okazji się upewnić, czy nie zasłoniły „Sokółki” zbliżającej się po sąsiednim torze do niepodanego semafora. Wydaje mi się jednak, że nie – tak pocieszam się na siłę – bo gdy ostatni wagon pociągu z Płocka wyjechał z kadru to odsłonił TEM2-119 będącą jakieś 100 metrów od semafora, powoooli tempem żółwia podciągającą pod sygnalizator. Przemieściłem się kawałeczek w stronę rozwidlenia obu linii, aby dziabnąć fotkę dwóch pociągów po obu stronach semaforów, a następnie wróciłem na poprzednie miejsce dla zafocenia ruszającej spod semafora „Sokółki”. A potem z powrotem na stację, bo chciałem zobaczyć na które tory dyżurny przyjął pociągi. Tak jak myślałem – beczki z Płocka wziął na tor 25 (dla niewtajemniczonych – tor bliżej północnej części stacji w pobliżu placu ładunkowego), a „Sokółkę” na „szóstkę” położoną bliżej drogi asfaltowej biegnącej wzdłuż południowej krawędzi stacji. I to za sprawą takiego ułożenia dróg przebiegu niemożliwe było podanie podwójnego wjazdu, bo by się pociągi zderzyły na zwrotnicach. Nie wiem natomiast co stało na przeszkodzie aby tak ułoży przebiegi, by nie kolidowały ze sobą. Wiem, że jest to możliwe, czego omal nie byłem świadkiem w grudniu 2002 r. (do poczytania >>>). Zafociłem jeszcze tylko „Sokółkę” przejeżdżającą wzdłuż tylnej ściany nastawni wykonawczej i popędziłem na przejazd przed wsią Mieszczk, w miejsce gdzie nasyp od strony Podwierzbia przechodzi płynnie w przekop, by tam powitać CZWARTY już tego poranka pociąg. No, takie natężenie ruchu to ja rozumiem :) Miałem zamiar udać się na szczyt przekopu mniej więcej w połowie jego długości, ale jeszcze przejeżdżając przez przejazd zauważyłem, że jeden z nieodległych słupów linii teletechnicznej bardzo mocno się przechylił (gdyby nie był połączony drutami z poprzednimi, to całkiem by się obalił), co postanowiłem uczynić motywem przewodnim zdjęcia. Pociąg już było widać w oddali, więc popędziłem szybko kawałek za ów słup i wkomponowałem go w kadr z TEM2-169 z szaro-czarnym beczkami. I abarot na stację, gdzie tymczasem czoło pociągu zdążyły zmienić M62-1685 z TEM2-120. Orleny stanęły obok siebie ładnie komponując się na zdjęciu :) Teraz mogły zacząć się manewry "sokółkowych" lokomotyw. Nie wiem czemu Traxx nie mógł zostać na końcu pociągu - to by zaoszczędziło sporo manewrów. A tak to tamara musiała odstawić go wpierw pod nastawnię dysponującą, potem cofnąć kawałek ku semaforom drogowskazowym, oblecieć Traxxa i sczepić się z nim z drugiej strony, następnie dopiero podjechać już w duecie ku zwrotnicom koło nastawni wykonawczej i dopiero stamtąd najechać na skład beczek. 10 minut później zwolnił się szlak do Płocka. To jak podawany jest wyjazd z torów bliższych rampie to jest coś fantastycznego dla miłośnika starych urządzeń srk! Bo ile jest takich fantastycznych stacji jak Sierpc, gdzie można nadal obserwować jednocześnie podane kształtową tarczę zaporową, semafor drogowskazowy oraz wyjazdowy, hę? To jest wciąż żywy skansen mechanicznych urządzeń sterowania ruchem kolejowym! W normalnym kraju chuchano by i dmuchano na taką perełkę. Tu utrzymuje się sprawne kształty chyba tylko dlatego, bo modernizacja na semafory świetlne i wymiana napędów rozjazdów z pędniowych na elektryczne pochłonęłaby kwotę niewspółmiernie dużą do znikomego w normalnych dniach (poza objazdami) ruchu. Wygląda mi na to, że wielkość sierpeckiej stacji broni ją przed zniszczeniem mechanicznych urządzeń srk. Gdyby była mniejsza - jak Lipno, Czernikowo czy Lubicz - pewnie już byłaby niby-to unowocześniona, jak tamte. Pytanie tylko: jak długo jeszcze ostaną się wiekowe semafory kształtowe, czy prawie już niespotykane czynne kształtowe tarcze zaporowe i jedna manewrowa, tudzież niewybrakowane jak na innych stacjach ławy nastawcze z czasów II wojny światowej i tuż powojenne w trzech sierpeckich nastawniach...? Ledwo co opadły dwa ramiona semafora wyjazdowego przy torze najbliższym dworca po tym jak TEM2-169 opuściła Sierpc, a już po kilku minutach musiały unieść się ponownie, tym razem by na szlak do Raciąża mógł ruszyć M62-1685. Semafor wyjazdowy C2 praktycznie zawsze podaje sygnał Sr3 "wolna droga ze zmniejszoną szybkością" kierując pociągi na zwrotnicy na bok, ponieważ po prostej biegnie nieużywany już - wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazują - tor 114 do browaru i Cargillu (dawny Bacutil). Raz tylko jeden jedyny widziałem tam pociąg, a było to 7 lipca 2006 r. kiedy to SM42-457 przetaczała skład 'tadeuszy'. Po tym jak stacja nieco opustoszała (co oznaczało jeden skład - "Sokółkę - gotów do drogi, a drugi bez loków) ponownie podjechałem pod szopę, gdzie zaczęło się coś w końcu dziać w parafii Cargo. Pod dysponującą od Torunia wystawił się duet ST44-1231+SM42-471, co było o tyle zaskakujące, że z kolejki 4 lokomotyw wystawiły się dwie skrajne. Coś tam majstrowali też z ST44-1113 i 2023, ale nie czekałem by przekonać się co z tego wyniknie, bo na radiu już słyszałem, że do Skępego melduje się następny towar. Zapewne buraki z ST44-1234, o czym z Torunia uprzedził mnie M@tej sms-em kilkadziesiąt minut wcześniej (ponownie wielkie dzięki, Stary!). Postanowiłem wyjechać im naprzeciw w mniej uczęszczany, bo gorzej dostępny, rejon Sierpc - Skępe, konkretnie na wyjazd z Koziołka na przejazd, przy którym kiedyś stała tak malutka nastawienka wykonawcza jak SK1 w Skępem. W maju 2005 r. fociłem tam ST43-407 w tych strasznych czasach, gdy na JSL-kę zawitały rumuńskie pierdziawy ;-) Bardzo poprawił się stan drogi z Sierpca do Ligowa! Kiedyś dziurawa jak szwajcarski ser, a dziś funkel nówka-sztuka, tak że można popierdalać ile fabryką dała. Od Ligowa do Koziołka za to nic się nie zmieniło, tu lepiej nie przekraczać 50-tki. Oczywiście spiesząc się na motyw leciałem co najmniej dwa razy szybciej, ale na nic mi się to zdało, bo jak tylko dojechałem do byłej stacji - zgłupiałem. Pamiętałem tylko że trzeba skręcić w prawo w wąską bitą dróżkę, i tak zrobiłem, z której następnie trzeba odbić w lewo do toru. Ale tak wszystko zarosło, że nie mogłem się zdecydować która jest ta właściwa. I ostatecznie pojechałem za daleko :( Koniec końców wyniosło mnie na przejazd dróżki Gójsk-Sudragi, czyli ładny kawałek w stronę Podwierzbia. Byłem tam już parę razy, za każdym zresztą nie mogąc nic ciekawego wyczarować z tego bezmotywia. Tak było i tym razem, a na zmianę miejscówki nie było już czasu, bowiem z lasu w oddali wyłoniły się trzy światła zbliżającej się lokomotywy. Zgodnie z oczekiwaniami okazała się nią być ST44-1234 ciągnący węglarki buraków. Nie mając lepszego pomysłu na zdjęcie, dziabnąłem kolejną fotę z linią teletechniczną będącą tu w jeszcze gorszym niż za Sierpcem stanie - tu bowiem jeden ze słupów w ogóle przestał istnieć a poprzeczki z izolatorami wisiały na samych drutach utrzymywanych przez dwa sąsiednie słupy. Taaak, dni tej klimatycznej linii wydają się być policzone i wcale się nie zdziwię, jak w 2014 r. podzieli ona los zlikwidowanych dobrych 10 lat wcześniej słupów między Nasielskiem a Sierpcem :(( Przez Sudragi i Żochowo wróciłem szybciutko do Sierpca, w sam raz by zafocić "buraka" na wjeździe przy nastawni. Poszedł skrajnie na bok, prawie pod rampę, gdzie miał czekać do godz. 11 aż szlak do Raciąża zwolni szynobus w obsłudze pociągu 66613 z Nasielska. W międzyczasie do tych srebrnych beczek o złotym poblasku z rana podstawił się tandem wystawionych wcześniej spod szopy ST44-1231+SM42-471. Tym samym miałem w stacji trzy składy: Cargo i Orlena czekające na wolną drogę do Płocka (skąd coś jechało ku mnie) i Cargo do Raciąża. Mechanicy "narodowego przewoźnika" oczywiście znali się, więc postój zabijali pogawędką niedwuznacznie skierowaną w stronę prywaciarza, który - o czym doskonale wiedzieli - słyszał ich. "U nas to ci powiem, bida - nie to co w tym 'Łorlenie'... tam to bogacze robio" - o, mniej więcej takimi kawałkami częstowali kolegę po fachu jeżdżącego w innej firmie ;-) Ten jednak nie dał się wciągnąć w słowną pyskówkę, gdyż - jak wspomniałem na samym prawie początku - mrukliwy generalnie był już w Płońsku. Za to ten od 'buraka' gaduła za wszystkich - nawet dyspozytorkę, p. Halinkę, wywołał by sobie z nią pogawędzic dla zabicia czasu :) Tymczasem dyżurny ruchu, którym tego dnia był pan Suliński, ojciec Szymona, jednego z użytkowników GMFK, wywołał ST44-1231, by poinformować go, że po wjeździe brutta z Płocka, ruszy na zwolniony szlak. Jednak po dłuższej chwili decyzją uległa zmianie i ostatecznie najpierw miał pojechać o wiele dłużej czekający towar Orlenu z Sokółki. Co oczywiście wzbudziło kąśliwo-ironiczne, acz na wesoło, uwagi obu mechaników Cargo ("bogatemu wolno więcej", "będziesz tak stał aż do końca służby" - tego typu kawałki). O 11 wjechał do Sierpca szynobus z Nasielska, z którego widzę, że pędzi w moją stronę jakiś kolo z aparatem :)) Bo już od Płocka wjeżdża M62-1274+TEM2-200 z czarnymi bekami (typowe dla towara do Świnoujścia). Towar poszedł na biegu w stronę Torunia, ja zaś zaznajamiam się z owym focistą, którym okazał się Radek Skibiński, uczestniczący czynnie w fejsbukowej wymianie informacji na grupie "JSL". Zaproponowałem oczywiście wspólną ganiankę, na co - ma się rozumieć - nowo poznany kolega ochoczo przystał mając za alternatywę pobyt na wygwizdowie w Sierpcu (a wiało tak, że wyciskało łzy z oczu) w oczekiwaniu na pociąg powrotny do Nasielska za ponad 4 godziny ;-) Zdążyłem jeszcze sms-em uprzedzić Darka Kruka i M@teja czekających koło Lubicza, że dziduje ku nim Orlen, gdy tymczasem dyżurny zrobił nas trochę w żabę, bo gdy staliśmy koło dysponującej, to po zwolnieniu szlaków przez skład Orlenu oraz szynobus, wypuścił on na trasę od razu dwa towary! Skupiłem uwagę na ruszającej bliżej nas "Sokółce" i nie zauważyłem w porę, że jednocześnie do Raciąża rusza ST44-1234. Na przeskoczenie przez tor przed Orlenem było już za późno i tym samym zostaliśmy "uwięzieni" między dwoma pociągami. Kląłem w duchu na czym świat stoi, bo wydawało się, że oto koło nosa przechodzi możliwość zafocenia podwójnego wyjazdu, gdybym tylko stał w okolicy semaforów wjazdowych od Nasielska i Płocka - tak jak udało się w lutym 2008 r. uchwycić w jednym kadrze dwa szynobusy opuszczające Sierpc >>>. A propos wyjazdu TEM2-119 z Traxxem: nie został podany im semafor, a mimo to minęły go w pozycji "stój" - możliwe, że w tym hałasie dwóch jadących towarów nie usłyszałem dyktowania rozkazu. Tak czy siak, przełknąwszy gorzką pigułkę (która ostatecznie nie okazała się aż tak niestrawna, bo później dowiedziałem się od Mateusza Wilanowskiego z ekipy łódzkiej operującej tego dnia w węźle sierpeckim, że obu składów nie dało się ująć w jednym kadrze), ruszyliśmy z Radkiem za burakami. Dziabnęliśmy je we Włostyborach, gdzie uskuteczniłem kombinatorykę konia pod górę włażąc do rowu odwadniającego, i przy dawnej mleczarni w Kraszewie-Gaczułtach tuż przed Raciążem. W Raciążu strzeliłem kołomnę manewrującą przy zamkniętej już niedawno nastawni wykonawczej (buu, nie zdążyłem się wybrać do nastawniczego jak była jeszcze czynna...), po czym udaliśmy się z powrotem do Kraszewa, bowiem już do Raciąża zgłaszał się towar od Nasielska. Okazał się nim być trudno już zliczyć który ;-) pociąg Orlenu, tym razem w składzie TEM2-202+ E186-133 (biało-zielony Traxx). Pstryknęliśmy go z przejazdu w Kraszewie z zabudowaniami gospodarskimi na drugim planie, w Koziebrodach jak zbliża się do krawędzi peronu i za Zawidzem na wydłużonym łuku. Tu przy przejeździe stoi mały krzyż, bo kilka lat temu jakiś półmózg władował się nocą pod pociąg (choć widać go z obu stron z bardzo daleka). Żeby nie robić zdjęcia numer milion w tym miejscu wlazłem znów do rowu żeby jakoś z tym krzyżykiem skomponować, ale wyszło mi nie za szczególnie. Po dojechaniu do Sierpca lokomotywy zaczęły manewry by zmienić czoło pociągu, tymczasem na szopie 1113 odjechał kawalątek od 2023, przy którym widać było stojący jakiś beczkowóz. Napis głosił MKA J.Skorupa Paliwa Płynne. Wyglądało na to, że w 2023 było za mało ropy, więc zapewne dyspozytorka zadzwoniła po dostawę wachy :) Czyżby "Pomnik" - jak to go Radek fajnie nazwał (bo kiedy człowiek nie pojedzie do Sierpca to 2023 nic tylko stoi jak pomnik przy szopie) - miał w końcu ruszyć dupę w troki? Tymczasem postanowiliśmy wyjechać naprzeciw jadącemu już od Raciąża 1234 ze zwrotem próżnych węglarek, ale niezbyt daleko, bo to i pogoda nie nastrajała jakoś zbyt optymistycznie co do zdjęć, i pociąg też żaden specjalny. Stwierdziłem, że warto podjechać na ostatni przed tarczą do Sierpca łuczek. Latem przypomniałem sobie do niego dojazd, po tym jak ostatni raz fociłem tam SU45-156 z piętrusem w maju 2003 r. To była słuszna ta koncepcja :) Po kilkunastu minutach oczekiwania z lasu wyłonił się niebieski gagar, złożył się ładnie w łuku, migawki strzeliły i wróciliśmy za nim na stację zobaczyć co się będzie działo dalej. A dalej działo się to, że 1234 odczepił się od składu i odjechał na szopę dobijając do zderzaków 2023, co mnie o tyle zmartwiło, że malała szansą na ruszenie "Pomnika" z posad :( Zwolnione przy składzie węglarek (burakarek hehe) miejsce zajął 1113 i po niedługim czasie dostał wolną drogę do Skępego. Jako że było dopiero kwadrans po 14, a do odjazdu szynobusu, którym do Warszawy chciał wracać Radek pozostawała przeszło godzina, zdecydowałem się jechać za Skępe na jedną fotę z wiaduktu DK10. Warunki były fatalne - bardzo niskie chmury i wiatr towarzyszyły co prawdą przez cały dzień, ale do tego doszedł jeszcze powoli nadciągający zmierzch. Także nawet ISO 800 i czas 1/160 sek. niewiele pomogły. Niemniej jakieś tam fotki całego składu rozciągniętego między semaforem wjazdowym a tarczą od Lipna powstały. Z powrotem w Sierpcu zameldowaliśmy się z kilkuminutowym zapasem do odjazdu szynobusu. Wprawdzie warunki były już zbyt nikczemne by go focić ale postanowiłem potrenować zoom panning na tym samym łuczku gdzie wcześniej robiliśmy 1234. Tym razem jednak żadne z krótkiej serii zdjęć SA135-017 nie wyszło poprawnie :( Gdyby nie to tankowanie 2023 to bym pewnie nie zdecydował się zostać na wieczór i od razu ze Skępego obrałbym kurs do brata na działkę koło Wkry. Uznałem jednak, że zapadające ciemności nie mogą być przeszkodą dla takiego fanatyka JSL-ki jak ja i zostałem, by śledzić dalszy ciąg wydarzeń. I tak: o 16 z Płocka wjechały beczki Petrolotu z TEM2-199, która oczywiście zaraz odpięła się by zmienić czoło. Na drugim końcu składu okazało się, że jest jeszcze druga tamara 169. Po tym jak od Raciąża dojechał szynobus i zwolnił się szlak duet ten ruszył do Nasielska, a wypadło to tak szczęśliwie, że przy semaforach wjazdowych Orlen minął się z wjeżdżającymi od Płocka ST44-1231+SM42-471. Cargul dostał przelot przez Sierpc, bo dosłownie chwilę wcześniej szlak do Skępego zwolnił szynobus Arrivy kończąc w Sierpcu bieg. Obejrzałem więc sobie tylko wyjazd na wysokości szopy, a gdy pociąg przetoczył się, oczom mym ukazały się manewry tamże - ST44-1234 odjechał od 2023 i wjechał na trójkąt. Następnie odpalił 2023 (wreszcie!!) i zaczął leniwie toczyć się w stronę nastawni. Gdy zjechał ze zwrotnicy prowadzącej na trójkąt, w jego kierunku ruszył z trójkąta 1234. I... jak nie PRZYPIERDOLIŁ w 2023, mówię Wam! Zagapił się mechu w kołomnie czy co? W ogóle nie przyhamował, tak że huk poszedł naprawdę solidny po okolicy. W ciemności i mżawce nie widziałem, czy nie manewrował czasem z tylnej kabiny i nie zauważył, że 2023 tymczasem stanął. Rąbnął go tak, że jeśli w "Pomniku" mechanik stał to pewnie rzuciło nim o ścianę. Gdy się już sczepiły, wjechały razem znów na trójkąt. Nie wiem po jaką cholerę, ale nie miałem czasu by się nad tym rozwodzić, bo tymczasem od Płocka zaanonsował się pod wjazdem kolejny pociąg. Ruszyłem więc w stronę dworca, by w świetle latarń obejrzeć go sobie. Okazał się nim być czarny ST44-R008 z takąż TEM2-293 CTL-u. Ledwo co skład zjechał z ostatniego rozjazdu, a już na zwolniony szlak ruszył duet Cargo 1234+2023. O, i tyle co widziałem "Pomnika" w ruchu :( Tymczasem CTL zatrzymał się pod wyjazdem, by przepuścic arrivowski szynobus SA106-014 do Torunia. Tam niestety też panowały egipskie ciemności, także o robieniu nocnych zdjęć mogłem zapomnieć. Obserwowanie pociągów jest, owszem, bardzo przyjemne jednakże ręce swędzą gdy nie ma warunków do uwiecznienia składów na zdjęciach - pozostaje pewnie niedosyt... A ten CTL był już trzecim tego wieczora takim właśnie niedosytem. I trochę mnie to sfrustrowało, że zdecydowałem się nie nocować w Sierpcu, gdzie co prawdą mógłbym w jakimś pokoju hotelowym (o ile bym taki znalazł) prowadzić dalej nasłuch radiowy, tyle że znów byłby to TYLKO nasłuch. Do tego podliczyłem, że za nocleg zapłacę mniej więcej tyle co za wachę spaloną w drodze na działkę do brata i z powrotem rano do Sierpca. No a poza tym, zawszeć to raźniej z bratem w znanych kątach przy delikatnie zakrapianej smacznej kolacji niż samemu nad mielonką z konserwy w bezdusznym hoteliku. Także po rozważeniu za i przeciw decyzją została podjęta, a że zaraz z Sierpca do Nasielska miał ruszać szynobus to dodatkowo mnie to zmobilizowało, bo może udałoby się go gdzieś zafocić na postoju. Rzeczywistość okazała się jednak jeszcze łaskawsza, bo zastałem w Raciążu beki Petrolotu, te same których nie zafociłem w Sierpcu :) Wcześniej je sobie odpuściłem, bo po czasach jazdy z rozkładu Kolei Mazowieckich wynikało, że skoro wyruszył przed 17 to do 18:16 powinien doskoczyć do Płońska, gdzie musiałby się krzyżować z przedostatnim szynobusem z Nasielska. Właśnie 1,17 godziny zajmuje przejazd tego odcinka szynobusikom. Wprawdzie mogą lecieć trochę szybciej niż towar, ale ten za to nigdzie się nie zatrzymuje. Najwidoczniej jednak czy to dyżurny z Raciąża, czy też sami mechanicy z tamar uznali, że do Płońska nie doskoczą. Tym lepiej dla mnie :) Jeszcze lepiej by było, gdybym zjawił się na stacji wcześniej na planowe krzyżowanie szynobusów, to wówczas miałbym trzy pociągi na zdjęciu. No ale mijanka szynobusów w Raciążu to już dla mnie oklepany motyw, także w nocy, więc mi się nie spieszyło. I mnie pokarało o tyle, że nie pozostało nic innego jak zafocić samego Orlena już po rozjechaniu się szynobusów w swoje strony. Przed spodziewaną godziną odjazdu, czyli ok. 19:30 kiedy to szynobus 51612 dojeżdża do Płońska, przemieściłem się kawałek w stronę Kaczorowa. Skręciłem w las w prawo i zaraz wyjechałem na przejazd koło chłopskich zabudowań. Patrząc w stronę Raciąża pociąg wyjeżdża tam z tegoż właśnie lasu tyle że po prostej, więc zdjęcia oświetlonych reflektorami lokomotywy drzew i szyn nie da się zrobić, tak jakby można popróbować gdyby tor szedł łukiem. Pozostało więc tylko zgasić silnik, uchylić trochę okno i napawać się dźwiękiem zbliżającego się 35-wagonowego składu. Tak mi się to spodobało, że powtórzyłem doznania foniczne za Baboszewem z drogi na Sokolniki. Do Płońska się nie spieszyłem, bo była jeszcze kupa czasu do krzyżowania z ostatnim szynobusem z Nasielska. Także zrobiłem sobie na spokojnie fotkę stojącego w stacji składu i udałem się do wsi Krępica (między przystankami Dalanówek i Wkra), gdzie wiedziałem że jest łuczek w lesie. Pomyślałem, że może uda się zrobić zdjęcie o jakim myślałem za Raciążem. W środku wsi jest tajny skręt do toru, o którym mało kto wie, bo wciśnięty pomiędzy chałupy. Ale ja ten rejon znam jak własną kieszeń, także nawet po nocy ciemnej jak murzyńska dupa ;-) nie było żadnym problemem tam trafić. Potem jeszcze tylko przejechać przez tory i wzdłuż nich kawałek przy lesie. Prędkość spacerowa, bo góry, doły i korzenie - dróżka nieuczęszczana i przyroda zaczyna się upominać o swoje. W końcu jestem na miejscu i stwierdzam, że raczej nic z tego nie będzie, bo łuczek jest zbyt łagodny - jak to na całej JSL-ce gdzie generalnie nie ma ostrych zakrętasów. A poza tym nie mam żadnej maczugi, czy choćby sękatego kija gdyby przypałętał się jaki wygłodniały pies spuszczony na noc przez gospodarza żeby się najadł co tam sobie znajdzie w lesie. A szczekania dochodziły z kilku kierunków... Także wizja nierównej walki że sforą wygłodniałych na pół udomowionych wilków połączona z miernymi widokami na godne zdjęcie sprawiły, że wycofałem się na przejazd by tylko sobie słuchać i oglądać nadjeżdżający pociąg. I też dobrze :) Do Roberta miałem stąd już rzut beretem także po kilku minutach byłem ugaszczany kolacyjką połączoną z degustacją nalewek bratowego wyrobu. I tym miłym akcentem zakończyłem walkę na objazdach dnia pierwszego.

DZIEŃ 2 - niedziela 17 listopada

Dnia drugiego nie spieszyło mi się że wstawaniem, co bynajmniej nie miało związku z ilością degustowanych przy kolacji trunków ;-) Po prostu jeszcze poprzedniego dnia Tomi sprawdził mi pogodę na ICM-ie, według którego warunki miało by jeszcze gorsze. I nie pomylili się. Mżyło już od rana, a przynajmniej od godz. 6.30 kiedy to obudziłem się. Z pociągów bynajmniej nie zrezygnowałem, ponieważ "twardym trzeba być, a nie mięętkim" - jak mówił Adaś Miałczyński w "Nic Śmiesznego". I choć rzeczywiście, patrząc za okno, do śmiechu mi nie było, zebrałem się w miarę szybko, przyjąłem życiodajną dawkę kofeiny, pożegnałem zaspanego brata i paręnaście minut po 7 popędziłem do Sierpca. Na miejscu zameldowałem się przed 9 i w odróżnieniu od dnia poprzedniego, na stacji powitały mnie dobrze znane z poza-objazdowych czasów, pustki. Nic, zero wagonu towarowego. Hmm niedobrze :( Ale nie ma co lamentować, jeszcze będzie dobrze (trzeba się jakoś pocieszać). Na szopie samotny gagarin 1234. Ciekawe gdzie "Pomnik", z którym wieczorem jechał do Płocka? Może został tamże w bliżej nieokreślonym celu (np. na manewry), a kołomna podjęła sama pociąg, z którym pojechała do Torunia, po czym wróciła i teraz sobie smacznie śpi na szopie? A może gagary dymały na dwa baty towara do Torunia i tam został 2023? Który scenariusz jest prawdziwy? Kiedyś jak byłem młodszy to szybko bym rozwikłał zagadkę idąc zwyczajnie do znajomych dyspozytorów - pani Stasi czy też pana Edzia - i bym wiedział. No ale poodchodzili na emerytury, a ich następców nie znam i jakoś wcale mi nie pilno ich zapoznawać... Starzeję się, mam już 36 lat i jakoś tak zwyczajnie głupio mi osobie jeszcze starszej od siebie przedstawiać się jako "miłośnik kolei" - niepoważnie względem wieku to brzmi... Dla zabicia czasu piszę więc posta na facebooka, a po chwili Radek odpisuje, że po 7 jego kolega focił 1231, który coś oblatywał. Na drążenie tematu nie mam jednak czasu, bo akurat radyjko zaskrzeczało następującym dialogiem (pisownia zgodna z wymową):
- Przemek, widziałeś tych co nas z aparatamy fotografujo? W Trzepowie robili, potem ten przystanek cośmy mijali...
- Oo, ja ci Krzysiu powiem, że łoni bedo nas jeszcze nie raz fotografować.
- A ja ci powiee, dla mnie to strata czasu i piniędzy!
Chwilę później imć Przemek zgłosił do Sierpca, że można robić wjazd. Dyżurny odparł, że robi przelot. Nie czekałem więc na stacji tylko od razu podjechałem za Mieszczk, by z drugiej strony pepełnić fotografię z chylącym się ku upadkowi słupem linii teletechnicznej. Mało brakowało a zacząłbym się modlić (hehehe) o 2023 na czele, niestety życzenia i tak nie zostałyby wysłuchane, bo nadjechał gagar 1231 właśnie wraz z SM42-471 i różnokolorowymi beczkami. Nie mając lepszej alternatywy ruszyłem za nim w pogoń. Do tarczy przed Skępem dojechałem oczywiście ładnych kilka minut wcześniej, tak że mogłem powybrzydzać jak chcę towara ująć. I jak już ustaliłem pozycję to odezwało się radio: "553007 do Skępego, masz podany przelot". COO? Ale jak to PRZELOT?! No żesz kuuurwa, co ja tu robię pod tą zafajdaną tarczą, jak kilkaset metrów dalej musi być wjazdowy podany??? Cóż, skąd mogłem wiedzieć, że - jak się później okazało - na okoliczność objazdów, ale tylko do południa, otwierana jest nastawienka wykonawcza SK1 (chociaż dzień wcześniej rano nie była, bo poranny Orlen z Torunia jechał na zastępcze), dzięki czemu dyżurny ruchu nie musi świecić sygnału zastępczego na wjazd? Po południu zaś - już musi, bo nastawniczy zamyka chatkę i idzie oglądać mecz albo inną Familiadę... A że pociągi jeżdżą jeden za drugim - to nic, nieważne. Pooooolska :(( 15 minut później byłem już za Karnkowem w miejscu, gdzie tor dość stromo wznosi się do wyżej położonego Lipna, ale tu na kombinowanie nie miałem nic czasu, bo pociąg już nadjeżdżał. Zrobiłem fotkę na łapu-capu, zresztą tak naprawdę motyw dobry to tam jest jesienią, jak w oddali i po bokach widać brązowo-żółte liście, a nie gołe badyle jak o tej porze roku. Po chwili pociąg wywołał dyżurny z Lipna, niejaki Myśliński, aby mechanik (imć Przemek wypucował się z nazwiska jako Lewandowski) przygotował się do podyktowania rozkazu "O". Wynikało z niego, że ma zwolnić do 20 km/h i zachować szczególną ostrożność od kilometra 133,350 do 133,700 ze względu na oczyszczony mechanicznie tor. To potwierdzało wspomniane na początku info od M@teja o kolizji terminu objazdów z pracami nawierzchniowymi. Podobnie jak rządek ciężkich maszyn torowych, które przyuważyłem na stacji pomiędzy mijanymi krzaczkami porastającymi pobocze drogi. Oblookanie ich zostawiłem sobie na później. Rozważałem przez krótką chwilę, czy mi się chce ścigać towara dróżkami przez Konotopie i Ograszkę, ale doszedłem do konkluzji, że nie i poszedłem na łatwiznę jadąc dalej DK10 do Czernikowa. A właściwie przed Czernikowo, gdzie linia przechodzi wiaduktem nad lokalną dróżką. Chciałem sobie odwiedzić dawno nieodwiedzane miejsce oraz zobaczyć gdzie zainstalowano nową tarczę świetlną w miejsce dawnej kształtowej. Najpierw jednak zafociłem kołomnę ze stonką przejeżdżające wiaduktem i jednocześnie usłyszałem o sobie w radiu "O, zobacz, aż tutaj dojechali za nami" (chociaż byłem sam, pomyliło się mechanikowi z tymi co go focili w Trzepowie i którymś z przystanków przed Sierpcem). Tu też o zbliżaniu się pociągu uprzedzili mnie dyżurny z mechanikiem. Najpierw ten pierwszy, którego już nie pierwszy raz słyszałem, co trudno zapomnieć, bo w specyficzny sposób moduluje głos trochę jakby na modłę wojskową - takim jakby sztywnym niczym kołek językiem, przeciągając brzmienie "r" w wyrazach, jak gdyby były ze trzy "e-rrr-y" jeden po drugim. Na przykład:
- Pięćdziesiąt pięć, trzydzieści, zero siedem do Czerrrnikowa...
- Tak, słucham.
- Będziecie zjeżdżać na trzydziestkę to krzyczcie, będę podawał"
:))) Z tą "trzydziestką" to zapewne chodziło o stałe ograniczenie prędkości do 30 km/h przed tarczą, bo później zauważyłem "sierżanta" ustawionego kilka metrów za nią kończącego odcinek ze zwolnieniem. Dalej już go gonić nie miałem zamiaru, podszedłem za to kawałek w stronę tarczy i wdrapałem się na koronę przekopu. Nowa tarcza stoi dużo dalej od stacji niż stara, rzekłbym że w grę może wchodzić dystans nawet około 200 metrów. Wszystko po to, by mechanik mógł ją zobaczyć znacznie wcześniej i nie w łuku, jak to miało miejsce wcześniej. Ależ zbocza przekopu zarosły jakimiś kolczastymi krzewami - jedyna z tego korzyść, że wróble mają doskonałe wręcz warunki bytowania. Żaden drapieżnik im w tej gęstwinie niegroźny, toteż nic dziwnego, że przebywało ich tam całe mrowie - harmider czyniły straszny, acz bardzo sympatyczny :)) Prawdziwe "ptaki ciernistych krzewów" hehe. Do tego stołówka tuż pod dziobem, bo przy polu kukurydzianego rżyska. Pomyślałem że wrócę tu sobie na towara z przeciwka. Tymczasem podjechałem na stację do Czerrrnikowa ;-) zobaczyć czy da się co dowiedzieć od dyżurnego w kwestii pociągów od Torunia. Poza tym chciałem się przekonać jak wygląda gościu o tak charakterystycznej intonacji, zwłaszcza że już go kiedyś na radiu słyszałem. Jak tylko go zobaczyłem, od razu sobie przypomniałem że już kiedyś nie dał się namówić na wpuszczenie do środka celem udokumentowania urządzeń nastawni. Gościu wygląda jak podstarzały wujek Fester z rodziny Adamsów ;-D Także nawet nie ponawiałem prośby o focenie wewnątrz zanim to wnętrze nieuchronnie podzieli los dworcowej nastawni z Lipna. Na pytanie o ruch towarów z Torunia, odparł tylko zdawkowo że nic nie pojedzie. Udałem się więc kawałek w stronę Lipna, bo na Facebooku kolega Andrzej Krawaciarz dał wcześniej znać, że od Płocka napiera CTL z czarnym gagarem i tamarą. Skręciłem z DK10 w drogę do wsi Ograszka. Nigdy tam żadnego specjalnego motywu nie było, ale postanowiłem dać szansę ceglanej kapliczce z matką boską za szybką. Na ganiankach to nie ma czasu na uskutecznianie kombinatoryki konia pod górę, ale że teraz akurat miałem czasu aż za dużo, to postanowiłem rozkminić ten motyw. Po dłuższej chwili pociąg 553031 w końcu nadjechał w wybraną kompozycję, a efekt końcowy nawet mi się podoba :) Postanowiłem go pogonić, bo w końcu niecodzienny to gość na JSL. Przewekslowałem się na drugą stronę Czernikowa i skręciłem w pierwszą lepszą dróżkę do toru. Wyprowadziła mnie w pobliże tarczy od Torunia, a właściwie wskaźników uprzedzających o zbliżaniu się do niej. Gdybym miał więcej czasu, pewnie popełniłbym nieco lepsze zdjęcie, ale ledwo co w ogóle zdążyłem zwolnić spust migawki. Lekko niepocieszony postanowiłem się odegrać. Aby wypracować odpowiednią rezerwę czasową udałem się od razu przed Dobrzejewice. Podjechałem w takie miejsce gdzie tor biegnie już lasem, ale w oddali za nim widać jego początek. Chciałem tu zakotwiczyć na nieco dłużej, a dokładniej właśnie w tej "oddali" - miejscu, gdzie krajobraz z rolniczych pól, przechodzi w las. Tak więc najpierw strzeliłem "czarnemu" pożegnalną fotkę i dróżką wzdłuż toru przemieściłem się kilkaset metrów na skraj lasu. Nie żebym musiał odpoczywać, zwyczajnie głód mnie przycisnął i chciałem w spokoju oszamać zapas prowiantu. A w razie gdyby coś zechciało nadjechać to miałem zacną miejscówkę do focenia w obie strony. Najpierw jednak troszkę pospacerowałem żeby wiedzieć gdzie w razie czego się ustawić. Gdy tak sobie dreptałem, do samochodu podszedł jakiś dziadek z domku nieco dalej od toru pod lasem. Stał i patrzył nic nie mówiąc. W końcu sam go spytać czy mogę mu czymś służyć. Zapytał wówczas czy może kogoś szukam, więc odpowiedziałem mu że nie i tylko na pociąg czekam. Odszedł bez słowa... Zabrałem się więc za mielonkę z puszki, a tymczasem już kolejny towar zapowiedział się na radiu: "Czernikowo, można świecić od Lipna". Potwierdziło się info od kolegi Krawaciarza, że po CTL-u na odbiegu będzie jechał następny skład. Przeparkowałem kilkanaście metrów dalej pod małą brzezinę z postanowieniem by fotogeniczne biało-czarne pnie umieścić jakoś w kadrze. Co się nałaziłem po lasku, naprzymierzałem - to moje. A na koniec uznałem że najlepszy będzie kadr najprostszy, czyli ściana lasku z prawej strony kadru, a lewa wolna do wypełnienia przez pociąg. Oczywiście nadjechał kolejny niebieski gag, a nie "Pomnik", chociaż tyle dobrego że niezmodernizowany dziadek 1113. Ciągnął sznur tych takich srebrnych beczek o złotawym poblasku GATX. Przed Lubiczem wywołał go dyżurny informując, że będzie wjazd na bok i postój, bo "Toruń szuka wolnego toru". Szybko go jednak znaleziono, bo wkrótce dyżurny uprzedził iż podaje wyjazd. Słuchałem sobie tych pogaduszek umoszczony na powrót w samochodzie i z pełnym brzuchem popadając w letarg ;-) Po chwili dróżką obok do domku z dziadkiem przejechała rodzina na rowerach - obydwoje rodziców i dwoje czy troje dzieciaków. "Nie wiem, co ten pan tu robi" - gdy mnie mijali usłyszałem taką odpowiedź tatuśka na pytanie latorośli. "Ch*j cię to obchodzi" - pomyślałem w duchu i kontynuowałem trenowanie oka. Jednak nie dane mi było głębiej się zdrzemnąć, bo po kilku minutach w szybkę zapukała głowa kolarskiej rodziny. I zaczęła się rozmowa tak absurdalna, że od razu po jej odbyciu spisałem treść na kartkę żeby nie zapomnieć:
- Dzień dobry, można wiedzieć po co pan tu stoi?
- Odpoczywam sobie...
- AHAA! – zakrzyknął tryumfalnie rowerzysta – spisałem sobie pana numery rejestracyjne i jadę dowiedzieć się na straż gminną!
- A czego chcę pan się tam dowiedzieć? – zapytałem lekko oszołomiony
- Noo, po co pan tu stoi!
- Mówię przecież, że odpoczywam hahahaha – nie mogę już powstrzymać śmiechu :)
Odjechał kawałek, po czym jednak wrócił aby kontynuować:
- Wcześniej pan mówił teściowi, że na pociąg towarowy pan czekasz - nie dawał za wygraną.
- Tak, jeden przejechał, a teraz odpoczywam czekając na drugi – odrzekłem brnąc dalej w tę idiotyczną rozmowę.
- A co, przywiezie on co panu?
- Fotografuję go tylko...
I na tym zakończyła się ta bodaj jedna z najbardziej absurdalnych wymian zdań, jakie kiedykolwiek uskuteczniłem z nie-kolejarzem przy okazji wypraw na pociągi. ORMO wiecznie żywe! :( Ostatecznie nie wiem, czy czujny obywatel zawezwał organa władzy państwowej, bo ponownie radyjko odezwało się głosem ObersturmBAHNfuhrera ;-) z Czerrrnikowa wzywającego pociąg 180881 do zgłoszenia się jak będzie zjeżdżał na "trzydziestkę". Na kolejny pociąg z tej strony nie miałem już pomysłu w aktualnym miejscu pobytu, więc odjechałem (pewnie w mniemaniu samozwańczego ORMO-wca "uciekłem") kawałek dalej w stronę Lubicza. Po numerze pociągu domyśliłem się, że jadą czarne beki do Świnoujścia, a to prawie na pewno oznaczało obsługę lokomotywami Orlenu. Ponieważ nie miałem zamiaru ich ścigać, to zadecydowałem się na motyw nierealizowalny podczas typowej "ganianki". Podjechałem mianowicie do przystanku Dobrzejewice i ruszyłem z buta torem kawałek na zachód. Wszystko po to, by zafocić pociąg z dawnym malutkim budyneczkiem dworcowym. Jest to na szczęście obiekt zamieszkany i dzięki temu tylko jeszcze stoi. Ale żeby najemca jakoś szczególnie o niego dbał to nie można powiedzieć - elewacja prosi o pilne pomalowanie na wiosnę, pod płotem koło furtki walają się jakieś śmieci i popsute urządzenia AGD (w tym lodówka). Ot, typową polska brzydota i burdel :( Dobrze, że chociaż od tej strony gdzie się ustawiłem nie było widać tych rupieci, może dlatego że wszystko zasłaniają krzaki, których najwyraźniej nikt nie ma potrzeby powycinać... Zgodnie z oczekiwaniami w oddali pojawiły się trzy światełka na czerwonym czole lokomotywy prowadzącej. Czarne beki ciągnął duet TEM2 o numerach 119 i 114. Na marginesie mała ciekawostka: część tych beczek nigdy nie dotarła do stacji końcowej, ponieważ wieczorem pod Warnowem na wyspie Wolin doszło do wykolejenia i zablokowania linii na ponad dobę. Ledwo co mnie minął a już dyżurny z Lubicza uprzedzał o wjeździe na bok i postoju, widocznie Toruń znów się zatkał. Mechanik musiał być tym faktem bardzo niepocieszony, bo choć nie doleciało co odpowiedział dyżurnemu, to ripostę Lubicza usłyszałem: "no ale jak Toruń nie ma wolnego toru, to gdzie pana przyjmą? Czekamy w Lubiczu aż się odkorkuje" :D Długo tam jednak nie stał, bo wkrótce do Lubicza zgłosił się pociąg 553012 - WRESZCIE jakiś nieparzysty, czyli zmierzający do Sierpca. Fakt że opuścił Toruń powodował "odkorkowanie" tegoż i gdy tylko zwolnił szlak do Lubicza, czarne beki mogły ruszyć dalej ku swemu przeznaczeniu. Tymczasem ja z wrodzonej przekory postanowiłem wrócić na upatrzony wcześniej motyw koło domku donosiciela do straży gminnej :)) Tym razem zaparkowałem po drugiej stronie toru, bo tak mi było wygodniej - po zrobieniu foty mogłem od razu ruszyć w pościg nie czekając aż minie mnie cały pociąg - ale i tak zwróciłem uwagę kolejnego mieszkańca przybytku. Po teściu i rowerzyście tym razem wyszedł do mnie jakiś trzeci kolo. Ale nie był rozmowny i poprzestał tylko na zmierzeniu mnie wzrokiem. Przyznacie, że to trochę dziwne zachowanie mieszkańców tak wyłazić i oglądać postronnych ludzi, jakby się czegoś obawiali... No, nie moja sprawa. Wkrótce zresztą pojawił się znany już aż za dobrze duet ST44-1231+SM42-471 ze srebrno-złotymi beczkami i po zafoceniu go mogłem opuścić na dobre tych wściboli. Jako się rzekło na następny motyw udałem się za Czernikowo koło tarczy od Lipna. Liczyłem się z tym, że nie zdążę, bo ledwo co się wygrzebałem z Dobrzejewic na krajową 10-kę, a już dyżurny zapowiedział mechanikowi aby przygotował się do podyktowania rozkazu "O". Mało czasu, kruca bomba, ale jednak zdążyłem w dosłownie ostatniej chwili. Nie za bardzo miałem nawet czas żeby wycyzelować miejscówkę, bo skład już nadjeżdżał. Fotkę walnąłem trochę na wariata trzęsącymi się 'ręcami' i zziajany, dyszący jak miech kowalski, ale chodziło nawet nie o samo zdjęcie, bo z tego miejsca już mam niejedno (i to z lepszą tarczą), co o samo przekonanie czy dam radę przegonić, dobiec i dziabnąć. Mission accomplished! ;-) Na jeżdżenie po dziurach przez Ograszkę i Konotopie nie miałem w ogóle ochoty, tym bardziej, że zaczynało już pomału zmierzchać. Od razu spod Czernikowa udałem się do Lipna oblookać zgromadzony tam sprzęt do prac nawierzchniowych. Nooo, muszę powiedzieć, że zostałem nieźle zaskoczony jego mnogością, dość powiedzieć że na torze przy placu ładunkowym stało łącznie 13 zielonych wagonów socjalnych, warsztatowych i temu podobnych, oczyszczarki, podbijarki, platformy na podkłady a nawet... kombajn śnieżny! Mniej więcej pośrodku tej zbieraniny stała sobie cargowska niebieska SM42-743, którą najwyraźniej Pomorskie Przedsiębiorstwo Mechaniczno-Torowe realizujące remont miało do swojej dyspozycji. Porobiłem trochę zdjęć dokumentalnych zanim nie nadjechał skład. Poćwiczyłem trochę zoom-panningu podczas jego przejazdu przez stację, lecz bez powodzenia. Z dalszych zdjęć na szlaku zrezygnowałem ze względu na zapadające ciemności i od razu obrałem kurs na Sierpc. A tam na torze nr 6 (przypomnę: to ten między nastawnią dysponującą a drogą asfaltową wzdłuż południowej strony stacji) zastałem orlenowskiego towarka 112862 z M62-1274+TEM2-200. Jako że na czele były dwie lokomotywy, od razu domyśliłem się (wówczas jeszcze nie znałem numeru pociągu), że czeka na odjazd do Nasielska. A jeśli tak to nie było się co spieszyć z jego fotografowaniem, bo wiadomo że nie ucieknie gdy do 16:44 ma zajęty szlak przez szynobus do Sierpca. Poczekałem więc na przyjazd towara z Torunia licząc, że nie poleci do Płocka od razu na biegu, tylko stanie celem np. wymiany drużyny, której powinien kończyć się czas służby. I tak też się stało :) Po kilkunastu minutach skład z Torunia wjechał i stanął po drugiej stronie nastawni dysponującej. Wprawdzie nie obraziłbym się gdyby podciągnął ciutek dalej, ale nie mógł, bo musiałby "przerżnąć" tarczę zaporową. Tak czy siak motyw z dwoma pociągami po obu stronach dysponującej wielce mi przypadł do gustu :) także nafociłem się do syta! A potem 1231 odczepił się i odjechał na szopę, a na pociągu została stonka bez zapalonych świateł. Już się miałem zwijać do domu ale coś mnie tknęło żeby podjechać te kilkadziesiąt metrów bliżej dworca i zobaczyć jak orlenowski skład wygląda spod semaforów wyjazdowych. TO BYŁO TO! Gagarin elegancko oświetlał szyny na łuczku, także od razu poleciałem z powrotem do samochodu po aparat i statyw. Nieskromnie powiem, że efekt tej prawie już nocnej sesji baaardzo mi się podoba :) W międzyczasie odechciało mi się powrotu do domu, a zamiast tego załączyły mi się 'komplikatory'. Podobnie jak dzień wcześniej stwierdziłem że zapadające ciemności trzeba wykorzystać do podjęcia prób ujęć niestandardowych. Najpierw więc podjechałem na jeden z przejazdów przed Zawidzem, gdzie tor wychodzi z porośniętego świerkami łuku na prostą. Przyszło mi tam poczekać kilkanaście ładnych minut w kompletnych ciemnościach na wąskiej dróżce prowadzącej znikąd donikąd. Przynajmniej łudziłem się, że jak na takim odludziu rozstawiam statyw to do rana nie pojawi się żaden pojazd. Aha, taki ch** jak komara wąsy! Złośliwość losu praktycznie od razu musiała dać znać o sobie i już po raptem kilku minutach od rozstawieniu majdanu na horyzoncie pojawiły się światła samochodu ruszającego w moim kierunku spod jednego z gospodarstw. A żeby cię tak pogięło, noooo!! Na tak wąskiej dróżce nie wyminąłby mnie, więc musiałem zwinąć manele i odjechać na rozstaje dróg aby tam go przepuścić. Po czym wróciłem na uprzednie stanowisko i już na szczęście nie niepokojony przez kolejnych nocnych Marków doczekałem przyjazdu pociągu. Niestety, efekt okazał się niewspółmiernie marny  - ot, pociąg podświetlił krzaki na pierwszym planie, natomiast świerczki na dalszym planie zginęły w mglistej poświacie. :( Lasu w łuku nie ma aż do wspomnianej Krępicy, ale pomyślałem, że czołowe oświetlenie gagarina może da się wykorzystać do zafocenia tarczy i przejazdu przed Raciążem. I rzeczywiście, tu efekt był już o wiele bardziej zadowalający, aczkolwiek nie w 100% - zawsze można to zrobić lepiej. Do ostatnich sekund praktycznie ważyły się losy sygnału, jaki wyświetli się na niej - dyżurny chciał podać przelot (czyli zielone na tarczy, semaforach wjazdowym i wyjazdowym), co by mnie bardzo urządzało, jednakże mechanik miał pewne obawy czy zdążą doskoczyć do Płońska do 18:16, kiedy to szlak do Raciąża ma zająć szynobus z Nasielska. Wątpliwości budziła nie najlepsza kondycja tamary, która to - jak powiedział mechu - w drodze z Sierpca już kilka razy gasła nie wiedząc czemu, pozbawiając tym samym wsparcia, a wręcz spowalniając, pierwszą lokomotywę. Stanęło więc na tym, że pociąg zatrzyma się w Raciążu celem pogmerania w bebechach TEM2. Dla mnie oznaczało to, że:
a.) sygnał na tarczy będzie niestety pomarańczowy, bo bez wyjazdu semafor wjazdowy podawany jest na dwa światła pomarańczowe;
b.) tu rozstanę się z tym pociągiem, który będzie stał w Raciążu przez następne 1,5 godziny do czasu aż z Nasielska dojedzie szynobus 66615, który skrzyżuje się tu z 51612 do Tłuszcza i dopiero gdy ten złapie odbieg w Płońsku, to Orlen będzie mógł ruszyć jego śladem. Tyle to mi się nie chciało czekać, szczególnie że na kolejny postój towara w Płońsku nie rokowało, bo powinien zdążyć do Nasielska przed planową godziną odjazdu ostatniego szynobusu do Sierpca (20:13). Logiczną konsekwencją tego ciągu zdarzeń przyczynowo-skutkowych było podjęcie jedynie słusznej w tych okolicznościach decyzji o zafoceniu towara w peronach na 'do widzenia' i udaniu się wprost do domu. Gdzieś po drodze, chyba w okolicach Baboszewa, minąłem się z jadącym od Nasielska szynobusem i na tym zakończyła się ta nader obfita w pociągi, jak na obecne czasy, dwudniowa wyprawa.

EPILOG
Nie żebym narzekał, ale mój wyjazd mógł okazać się jeszcze bardziej atrakcyjny gdyby dopisały mi ciekawsze lokomotywy. Bo tak: następnego dnia, w poniedziałek M@tejowi trafił się zielony gagarin 788 z burakami do Raciąża. Jak zresztą później zobaczyłem na zdjęciu Andrzeja Szafoniego na fotogalerii WRP, jechał on też w dniu, w którym ja tam grasowałem, ale zapewne o poranku (widać podany wjazdowy) zanim zdążyłem dojechać z działki koło Wkry (mam za swoje, że nie nocowałem w Sierpcu...). Co więcej, także w poniedziałek kolega Szymon Suliński uwiecznił "Pomnika" 2023 wyjeżdżającego z Sierpca z pociągiem do Trzepowa. WRRR... Staram się jednak te ciekawostki taborowe, które przeszły mi koło nosa, nie traktować jako czystą, bezinteresowaną, złośliwość losu, lecz jako zachętę i motywację do następnych wyjazdów na niepowtarzalną w swoim rodzaju Jedynie Słuszną Linię! :)))