14 października 2001

Dwa pojazdy się ścigały - jeden duży, drugi mały

Korzystając z dłuuugiej chwili przerwy w robocie, napiszę Wam com widział i przeżył w miłym towarzystwie Jarosza i NadSZYSZKOwnika na weekendowym wyjeździe wzdłuż trasy Płock-Sierpc-Toruń. Tym, którzy jeszcze się nie domyślają po co tam pojechaliśmy, śpieszę wyjaśnić, iż celem ekskursji było podziwianie i dokumentowanie na kliszach fotograficznych jedynie słusznych lokomotyw ;-) PKP S.A., tj. Gagarinów że składami beczek do/z Petrochemii Płock.

Dzień 1 – sobota 13 października

Aby zmaksymalizować liczbę zdjęć, nasza wesoła gromadka postanowiła, że Gagarina (duży pojazd z tytułu wątku) trzeba ścigać samochodem osobowym marki Fiat CC700 (mały pojazd) będącym własnością piszącego niniejszą relację. Spotkanie wyznaczono w tradycyjnym miejscu, czyli przy kasie nr 1 dworca Warszawa Centralna. Nabywszy jeszcze slajdy ruszyliśmy do Płocka około godziny 9:30. Zanim jednak pojechaliśmy do Trzepowa zwiedziliśmy sobie jeszcze Płock Radziwie (taka mała rozwalona stacyjka przed mostem na Wiśle), zrobiliśmy zdjęcie sraczyka i byczka 846 z bekami na moście  i oblookaliśmy stację Płock Główny z kładki nad peronami. Nic ciekawego :-(  Next stop: Płock Trzepowo. Myślałem, że będzie to to większe, a tu w sumie mało tych torów, IMHO około 10. Poszedłem do budynku administracyjnego zasięgnąć języka, czy i o której będzie jakiś skład z Sierpca z gagusiem. Akurat przerwałem jednemu panu w śniadaniu, ale ten niezrażony bynajmniej odpowiedział z pełną buzią, że owszem, skład ruszy z Sierpca około godz. 13 (była akurat gdzieś tak 12:30). Dodał jeszcze, że ciekawszy widok niż rozpościerający się z jego okna stanowią tory na terenie petrochemii i wskazał nam drogę jak tam dojechać. To okazało się dla nas zgubne, ale o tym nieco później... No i pojechaliśmy. Rzeczywiście, widok powoduje opad kopary, czego wcześniej doświadczyli M@tej i Remik. Akuracik manewrowały dwie zakładowe tamary, więc cykamy sobie kulturalnie zdjęcia z wiaduktu drogowego, a tu nagle podjeżdża do nas samochód z ochroniarzami PKN Orlen. Jeden buc wyskoczył też z wartowni nieopodal. Wywiązała się gadka-szmatka (ton ze strony tego buca bardzo niemiły połączony z szarpaniem Jarosza za rękę, gdy ten chciał wsiąść do autka mego dzielnego) o pozwoleniu na fotografowanie i co my tu w ogóle robimy... Jednak pogoda była na tyle ładna, że nie zdołał mnie gościu wyprowadzić z równowagi, więc spokojnie mu odpowiadaliśmy. Drugi z ochroniarzy (jeden z dwóch z tych, co przyjechali vanem) był nieco bardziej kulturalny i zaprosił nas na wartownie główną. NadSZYSZKOwnik jako zakładnik wsiadł do nich, a ja z Jaroszem pojechaliśmy naszym wozem za nimi. Szef zmiany (chłop 2 razy większy od nas) nastawił się na rozmowę z pozycji siły i zażądał od nas dokumentów. Daliśmy mu je. Po jakimś czasie przyszedł i powiedział, że przekażą nas policji. No to mówię: "fajnie", a ten na to złowieszczym tonem: "no nie wiem, czy tak fajnie". Dodał, że 10 minut temu wezwał gliniarzy. Ja spytałem, czy długo to potrwa, bo nie stać mnie na tracenie tu zbyt dużej ilości czasu. Ten na to, że posterunek jest... 200 metrów stąd, więc zaraz będą. Po 15 minutach przysłał jakiegoś przydupasa, który poprosił nas o cierpliwość tłumacząc przy tym mętnie że niby „takie są procedury”. Po następnych 15 minutach przyszedł znów ten dryblas i warknął o nasze miejsca zatrudnienia. I tu mu rura zmiękła, jak mu rzuciłem, że jestem dziennikarzem "Pulsu Biznesu". Gwizdnął z wrażenia pod nosem i się zmył. Policjanci dotarli po kolejnych 10 minutach - wszak te 200 metrów to szmat drogi ;-/  Zapewne jak się rozniosła fama, że mają tu redaktora z ogólnopolskiego dziennika, to panowie ochroniarze stali się z miejsca milutcy i potulni jak baranki. Zaproszono nas do jakiejś kunciapy na rozmowę z policją, która stwierdziła, że... nic do nas nie ma i jeśli ochrona PKN-u niczego już sobie od nich nie życzy, to oni wracają na komendę. Ochroniarz już sam nie wiedząc jak nam tyłki miodem smarować wybłagał od nas żebyśmy im zostawili w depozyt filmy z aparatów żeby mogli się przed Naczelnym Ochroniarzem wykazać że sprawnie przeprowadzonej interwencji. No, dobra, niech już im będzie, wszak taka ładna była pogoda...