21 października 2012

Trzydniowy maraton od Lipna poprzez Środę Wielkopolską aż po Wschowę

Po ostatnich, zdumiewająco częstych wyjazdach (JSL, Małkinia-Ostrołęka, a przede wszystkim do Gorzowa Wlkp.), powiedziałem sobie, że starczy tego dobrego i w tym roku pojadę już tylko na dawno zaplanowaną imprezę wąskotorową do Środy Wielkopolskiej. Jeszcze nigdy tam nie byłem (sic!), a do uczestnictwa skłonił mnie bardzo ładny historyczny skład pociągu z parowozem Px48-1756 na czele. Jednak gdy na dwa dni przed wyjazdem otrzymałem od M@teja informację, że w Sierpcu pojawił się ST44-206 w delegacji, zaczął w mej głowie kiełkować zamiar dodatkowego uszczuplenia już i tak mizernej zawartości portfela ;-) Przede wszystkim sprzyjała temu piękna jesienna pogoda – ciepło, pełne Słońce i zero chmur. Taka aura miała się utrzymać przez piątek i cały weekend. Ponadto, miałem kłopot z wyprowadzeniem psów na piątkowy drugi spacer. Pierwotnie plan zakładał, że Gacka i Kluchę wyprowadzą rodzice, którzy mieli w piątek wrócić z działki koło Wkry, a ja prosto z pracy wsiadam o godz. 19:00 na Zachodnim w TLK „Goplana” i jadę do Tomiego. Ale Starożytny zadzwonił, że skoro jest tak piękna pogoda to nie wracają. Stwierdziłem, że to się nawet dobrze składa – wezmę urlop, pojadę do Sierpca, po czym wrócę i wyprowadzę psy, a następnie pojadę do Poznania. Plan nakreślony, nieco gorzej z realizacją ;)

DZIEŃ 1 - JSL, Poznań

Zakładałem, że aby w ogóle opłacało się jechać do Sierpca, powinienem tam pojawić się tam między 9 a 10. Jednak lenistwo wzięło górę i w piątek wstałem normalnie jak do pracy przed 7. Zanim oporządziłem psy i wygrzebałem się z domu, było już grubo po 8. Cholera, to stawiało sens całego wyjazdu po znakiem zapytania, bo powinienem stamtąd zacząć wracać najpóźniej o 15. Wykoncypowałem, że zahaczę o hutę i jak na Radiowie będzie pociąg to nie jadę do Sierpca tylko pokręcę się po tzw. WMH (Warszawska Magistrala Hutnicza – głupia nazwa jak dla mnie, ale przyjęła się w środowisku, podobnie zresztą jak niewiele mądrzejszy skrót JSL mojego autorstwa hehehe). Zajechałem więc na Radiowo i... zastałem ładowny pociąg (platformy w prętami oraz parę węglarek) do zabrania do Warszawy Głównej Towarowej. Tyle że bez loka :( I teraz dylemat – jeszcze nie przyjechał poranny kurs, czy już był i zabrał w drogę powrotną coś innego, a ten tutaj obecny będzie czekał na popołudnie? Zapytać nie ma kogo, numeru kanału na radiu nie znam – po prostu świetnie! Aaa chuj, pieprzyć WMH – stwierdziłem rozsierdzony – jadę na „moją” JSL-kę i co ma być to będzie. Trafię 206 to będzie super, a jak nie to przynajmniej nie będę sobie później wyrzucał, że nawet nie spróbowałem. W Płońsku tradycyjnie ostatnio pustki, nawet na bocznicy PRDM zero węglarek ze żwirem. Gnam więc co sił do Raciąża. A tu dla odmiany długaśny skład węglarek na jednym torze. Jednak nie ma lokomotywy, która miałaby je zabrać do Sierpca, niech to gęś kopnie! Coraz bardziej poirytowany kontynuuję podróż do Sierpca. Na wysokości Zawidza w końcu odzywa się radio – Sierpc wywołuje Raciąż. Oho, coś się będzie działo! :) Dyżurny z Sierpca upewnia się, że droga wolna, bo chce wypuścić pociąg. To jakaś nowość, bo nigdy wcześniej takich uzgodnień via radio nie słyszałem. Przypuszczam, że wcześniej do siebie dzwonili albo w ogóle nie porozumiewali się głosowo, lecz za pomocą obsługi blokady liniowej. A tu nagle gadają przez radio podając uprzednio swoje „tożsamości”, wyrażone numerami! Coś takiego podsłuchiwałem niedawno przy okazji objazdów przez Ostrów Mazowiecką. Mnie to tam w to graj, przynajmniej wiem, że rusza ku mnie pociąg i się z nim nie rozminę :) Postanowiłem zaczekać nań przy przejeździe lokalnej drogi koło Zawidza. Co prawda kawałek w stronę Mieszaków jest łuczek w płytkim przekopie porośnięty świerkami, ale krzywizna łuku odgina się w niewłaściwą stronę tak że chcąc focić pociąg od oświetlonej strony łapie się loka i co najwyżej kilka wagonów, a reszty składu nie widać. Ten motyw zostawiam sobie na pochmurne dni gdy można focić od strony „zacienionej”. Po paru minutach z oddali dolatuje tak lubiany dźwięk jedynie słusznej niskotonowej trąby – najprawdopodobniej skład buraków ciągnie gagarin z niskim numerem! Rety, byle tylko nie niebieski 199! Ciśnienie mi rośnie, lekko roztrzęsiony robię próbne zdjęcia czekając aż wyłoni się skład. I jest, wyłania się... o mój boże – żółte czoło jak za starych czasów!!! 206 trafiony jak szóstka w Lotto :) I nic to że jedzie luzem, nawet dobrze, bo już mi w głowie kiełkuje pomysł, by po tym jak go za sekundę tu strzelę, dziabnąć go później z bokowca z wieżyczką kościółka w Koziebrodach :)