15 czerwca 2003

W pogoni za sierpecką Ol49-111

Pomysł niedzielnej ganianki za wolsztyńskim (obecnie) parowozem Ol49-111 (dawniej MD Sierpc) zrodził się w ubiegły czwartek kiedy to z samego rana wybraliśmy się z Tomim na Odolany. Naszym celem było obfocenie wyciągniętych z hali dwóch grzejek w postaci pozostałości po Ty2. W międzyczasie uwieczniania ostatnich chwil dwóch dwój zacząłem podchodzić Tomiego podpytując jaki jest jego scenariusz na cotygodniowe ganianki za czajnikami po liniach wokół Wolsztyna, kiedy jeździ zdawka i takie tam. W końcu nie wytrzymał i zadał pytanie, na które tylko czekałem, a mianowicie: "a co, panie UOP-ie, wybierasz się do Wolsztyna?". A ja: "taaa... z Tobą! Cieszysz się?" :-) Jak możecie się domyśleć, Tomi baaardzo się ucieszył... Nie no żartuję - tak naprawdę, to nie zdradził się wcale ze swych myśli co to mu się za ciężar na głowę właśnie ładuje ;-) Koniec końców umówiliśmy się, że zjadę do Poznania na niedziele rano i pojedziemy za parowozem do Wolsztyna. Kłopoty zaczęły się, gdy zerknąłem do cegły i stwierdziłem, że pierwszy pociąg z Warszawy dociera do Poznania pół godziny... po odjeździe parnika :-( No to klops - myślę sobie. Przyjechać w sobotę nie mogę, bo Jeżyk zaprasza do siebie na wódeczkę i zapowiedziałem, że przyjdę. Już miałem odwoływać swój przyjazd do Poznania, gdy wtem przyszedł „esesman” od Jeżyka, że „sorry panowie, ale wynikły niespodziewane trudności z remontem w chacie i impreza z przyczyn obiektywnych odbyć się nie może”. W ten oto sposób problem się rozwiązał! :-) No to skoro tak, to mogę jechać już w sobotę z samego rana. Jaaak miło... :-) Perspektywa weekendu z parowozami wprawiła mnie w na tyle dobry humor, że w piątek po południu nabyłem stosowne bilety na podróż w liczbie sztuk dwa. Bo jeden dla kobity, której postanowiłem pokazać jak wygląda parowóz. No i pojechaliśmy.