3 listopada 2002

Spalinowe TGV # 2

Podejrzewaliśmy z Jeżykiem, że weekend po 1 listopada będzie pracowity dla sierpeckich gagarinów i... taki był! :) Niestety, Jeżyk nie mógł mi towarzyszyć w oglądaniu i fotografowaniu tego co się działo, toteż czuję się w obowiązku opisać com przeżył i widział ;) A że widziałem sporo, to i relacja będzie (tradycyjnie) dłuuuuga ;)

Sobota, 2 listopada 

Wyruszyłem z mego rancho nad Wkrą ok. 9:20 rano. Przed 10 zameldowałem się w Baboszewie celem zrealizowania fotki pt. "SUka, rozwalona nastawnia i pryzma buraków w tle". Tak się sympatycznie złożyło, że pociąg 66613 prowadziła SU45-034 z zieloną mordką :) Następny przystanek - Raciąż. Tu w peronach stoi sobie ST44-1096. Nadjeżdża osobówka, następuje wymiana kilku pasażerów, gagarin odjeżdża pod dysponującą, przejeżdża przez drogę kołową do Płocka, zatrzymuje się, dyżurny ruchu przekłada wajchę i gagarin wjeżdża na tor z Bipą. No i co JSL zafundowała UOP-owi? Tak jeeeest - spalinowe TGV #2 :))) Z małym opóźnieniem zestaw odjeżdża do Sierpca. Strzelam to cudo za Raciążem i w Zawidzu, po czym ile fabryką dała zapylam mym dzielnym autkiem do Sierpca. Wpadam na stację, lecz pociąg był szybszy - gagarin zdążył się już odczepić, zmienić tor i właśnie odjeżdżał majestatycznie na szopę. Ponieważ przywiozłem obiecane pani Stasi zdjęcie (dla tych co nie wiedzą: pani Stasia to zaprzyjaźniona dyspozytorka, zawsze służy kompetentnymi informacjami i w ogóle taka równa babka z niej, że hej!). Jeżyk zrobił nam kiedyś zdjęcie a ponieważ powiedziałem, że przywiozę jej odbitkę, to przywiozłem.
Miałem też odbitkę dla jeszcze jednego facia - to taki mechanior, co w wolnej chwili robi też za dyspozytora (a może odwrotnie, nieważne). On z kolei prosił mnie tydzień temu o fotkę jak prowadzi SUkę z burakamy z Nasielska. Też mu zrobiłem odbitkę - ale się ucieszył. Zaprosił mnie na kawkę i papieroska w zamian ;) No więc gadamy sobie i gadamy, a tu dzwoni telefon. Najciekawsza wiadomość - do Skępego zajechał właśnie skład z bekami. I to z ST44-891 (!!!), do którego miałem wybitnego niefarta. Kiedy się bowiem zjawiałem w Sierpcu, to ten stał na szopie, w efekcie czego nie miałem możliwości cyknięcia mu fotki w ruchu ze składem. Po przepuszczeniu osobówki do Torunia miał za mniej więcej godzinę wyruszyć w dalszą drogę do Płocka. No to to dopiłem szybko KaWę ;) i w drogę. Zajechałem na miejsce kilka minut przed godz. 12. Do przyjazdu osobówki zostało około 20 minut. Gagarin stoi pod wyjazdowym nieopodal malutkiej (powierzchnia na oko gdzieś tak z 9 m2), uroczej nastawienki Sk. Jadę sobie powolutku kocimi łbami przy torze od tyłu składu w stronę czoła podziwiając różnokolorowość wagonów. Wyglądało to przerewelacyjnie po prostu - a to jakaś szara beka, za nią jakaś cała biała, jakaś gruszka Cemet-u, to znów kilka bordowych - mydło i powidło. Wtem we wstecznym lusterku dostrzegam kątem oka, że zapory od strony Torunia są opuszczone. Ki diabeł? Nawet nie zdążyłem się dobrze zastanowić gdy obok mnie przeleciał z hukiem DRUGI gagarin z... burakamy. A był to ST44-651 (ostatnio etatowy burakowiec). Ledwo co zdążyłem wyskoczyć z samochodu i bez ustawiania przysłony, bez ostrości pierdzielnąłem mu fotkę. Zahamował z piskiem nieopodal swego poprzednika, ale tak, że dało się walnąć fotki 651 na pierwszym planie i kawałek buraczanego wagonu, a dalej ST44-891 z kilkoma beczkami. Jakby tego było mało, za kilka minut wleciała zielona SU45-034 i przejechała torem pomiędzy gagarinami. No mało co nie zemdlałem z radości! :))) A po chwili do Sierpca ruszył 891 (miał 42 beki + 2 platformy ochronne), którego ustrzeliłem przy wspomnianej nastawience :) i jeszcze raz na trasie. Z obliczeń wynikło mi, że niedługo po nim powinien ruszyć 651 z burakami. Już mi się nie chciało wracać do Skępego, a ponieważ byłem prawie w Sierpcu, to postanowiłem się zasadzić na niego na wiadukcie krajowej 10-tki przy przystanku Mieszaki. Zależało mi bowiem na fotce gagara z burakami widzianymi z góry, dlatego odpuściłem sobie łapanie go przed Sierpcem. Jeśli by bowiem przeleciał stację na biegu, to mógłbym go nie dogonił do Mieszaków. No więc stoję pod tym wiaduktem, stoję, stoję i nic. Kurde! W końcu o 14:30 mówię sobie - no to kaplica, o 15:06 odjeżdża osobówka do Nasielska, więc gagara już nie puszczą. I wróciłem do dyspozytorni po info. Buraki stały oczywiście już bez loka, który zjechał na szopę. Okazało się, że 651 wcale nie ruszył pół godziny po 891, ponieważ musiał w Skępem przepuścić ST44-1096, który pojechał luzem do Torunia po kolejne buraki. W efekcie 651 ruszył ze Skępego dopiero po godz. 14. Ale się nie przejąłem za bardzo, bo na osłodę miał za pół godziny przyjechać z Trzepowa 891 i po zmianie drużyny ruszyć dalej do Torunia. I rzeczywiście, o 15:21 (czyli z 2-godz. opóźnieniem w stosunku do rozkładu) do Sierpca ponownie zawitał 891 tym razem z 32 beczkami - wszystkie w jednolitym czarnym kolorze. No to kolejny sukces, bo takiego składu dotąd (a byłem w Sierpcu ponad 10 razy) też mi się nie udało uchwycić. Pierdyknąłem więc fotkę jak gagarek powolutku przejeżdża koło tej... hmm... środkowej nastawni torem najbliższym drodze, przy której zaparkowałem. Potem pojechałem za Skrwę tam gdzie droga z Sierpca przecina tor. Zostawiłem autko przy przejeździe i na piechtę ruszyłem górą przekopu kawałek w stronę Sierpca tak aby mieć tor wychodzący z mostu po łuku a po lewej stronie słupy i plotki przeciwśnieżne. Poczekałem z 10 minut i już mogłem popełnić kolejne 2 fotki. Ależ ten 891 ma mocne światła i sam w sobie też jest prześliczny - ma zupełnie inny odcień zieleni niż np. 651. Świetnie to kontrastowało z czernią beczek. Miooodziooo :))) Tymczasem zaczęło zmierzchać. Wykombinowałem sobie, że towar będzie musiał przepuścić gdzieś osobówke z Torunia. Nie myśląc więc długo postanowiłem obejrzeć sobie i ten manewr. W Skępem go nie było, ale w Lipnie już tak. Stał sobie wygaszony a mechanicy coś tam babrali w maszynowni. Całe szczęście, że zabrałem statyw. Znów się opłaciło zwyczajowe "na wszelki wypadek". Tylko kiepawo stanął trochę, bo nie "łapało" go zbytnio światło latarni. Poczekałem więc aż mi go SUka z osobówki oświetli swymi światłami. W tzw. międzyczasie podszedł do mnie mechanik z gagara (przysłuchiwał się wcześniej mojej rozmowie z dyspem, więc wiedział kto ja zacz). Rąsia, rąsia, zamieniliśmy kilka słów i już pojawiła się SUka. Mech wrócił więc do gagara, w którym jego kolega zdążył już odpalić olejożercę ;) Na moją wcześniejszą prośbę chłopaki podciągnęli skład pod latarnię, a SUka dodatkowo oświetliła czółko gagarinowi. Następnie osobówka odjechała, a zaraz po niej gagarin w akompaniamencie 5-sekundowej trąby specjalnie dla mnie chyba. Ale czaaad!!! Myli się jednak ten kto sadzi, że to koniec wrażeń tego dnia. Wróciłem sobie bowiem do Sierpca. Przejeżdżając koło szopy przylukałem, że w 651 zapaliło się światełko w przedziale silnika spalinowego. Oho, mówię - chłopaki jednak pociągną buraki do Raciąża. Zaparkowałem sobie więc koło jakichś opuszczonych magazynów niedaleczko dworca i czekam. Niestety, teren patrolowały co chwila lotne brygady młodych rzutkich bandytów, toteż postanowiłem nie robić nocnych fotek, bo jakoś nie uśmiechało mi się stracić sprzęt, a zwłaszcza film z tego dnia :) Poza tym w miejscu gdzie stanął luzak było niemal zupełnie czarno, to i potencjalne fotki byłyby marne. Około 19:30 przyjechał ST44-1096 ze wspomnianymi burakami. 651 podjechał do swego braciszka, mechanicy coś tam sobie przez okna pogadali i 651 odjechał w perony. Kilka minut po 20 przyjechała SUka z Nasielska. Ludziska się wywalili, lok odciągnął wagony nieco w stronę szopy. W tym momencie od buraków odczepił się 1096 i ruszył w stronę 651. Co jest do cholery grane? Na stacji stoi w sumie 40 wagonów z burakamy, czyżby więc szykowała się podwójna trakcja na połączone składy? No więc czekam aż gagary wrócą po buraki. Tak mnie ta myśl zaprzątnęła, że zapomniałem jeszcze o jednej alternatywie. Jak mi zaświtała w głowie było już za późno. Ruszyłem co prawdą w tę pędy do gagarów, ale gdy wpadłem na peron że statywem (pieprzyć młodych rzutkich bandytów!) to 651 donośną trąbą dał znak do odjazdu. I połączone gagarki odjechały sobie do... Płocka. Po poranne dwa pociągi oczywiście... Ha, trudno! Tak czy siak mam pretekst żeby pojechać tam po raz n-ty, tym razem większą bandą na nocne gagary. Tu liczę zwłaszcza na obecność Jeżyka i Wojtasa, przy których złodziejskie zapędy kwiatu sierpeckiej trójpaskowej młodzieży z miejsca ostygną do zera :))) Po 13 godzinach gagarinobrania zameldowałem się o godz. 22 na ranchu. Co za dzień! Aha, co do pogody to Jeżyk mi sesemesował, że w Warszawie padało. Tymczasem na mnie nie spadła ani kropla deszczu, a przez większość dnia miałem bluskaj i białe baranki w niebiesiech :))) 

Niedziela, 3 listopada

To miał być dzień poświęcony rodzinie. Starożytni bowiem zmusili mnie, abym objechał z nimi okoliczne cmentarze, gdzie leżą moi pra pra pra pradziadkowie. Jedna z nekropolii znajduje się w miejscowości Dzierżążnia (nawet Polakowi trudno to wymówić). Tak się sympatycznie składa, że mieścinka ta leży około 15 km od Raciąża. Pod pretekstem sprawdzenia czy w nocy nie przybyły jakieś buraki zajechaliśmy więc na stację. I tu full zaskoczenie. Od godz. 21 poprzedniego dnia gdy ostatni raz przejeżdżałem tamtędy pojawiło się... 60 wagonów, czyli 3 składy. To musiała być pracowita noc i poranek dla gagarów - nie dość, że pojechały do Płocka i z powrotem, to jakimś cudem w Raciążu pojawiły się też 3 warzywne składy. A najlepsze w tym wszystkim było to, że pod wykonawczą stał sobie... ST44-651. Była godzina 10:20. Za chwilę miała się do Raciąża wtoczyć osobówka. Czyżby powtórka z rozrywki pt. spalinowe TGV #3? Ale czemu on stoi tu, a nie na przeciwległym końcu stacji i to na dodatek wygaszony? Osobówka przyjechała i pojechała, a gagar został. No to i ja (my) też zostaliśmy. Aaaa mówię - pewnie zaraz nadjedzie z Glinojecka tamara z próżnymi węglarami. Inaczej podczepiliby przecież gagara na tył wagonu, jak to miało miejsce wczoraj. Luzem nie będzie przecież wracał, bo dyspo mówił mi dzień wcześniej, że nie wyśle buraków jeśli nie ma w Raciążu składu powrotnego. Po jakichś 20 minutach gagarek odpalił i wyjechał poza zwrotnicę robiąc miejsce dla tamary. Ta zaś ukazała się po kolejnych kilku minutach. Targała równiutko 40 Eaos-ów. Wjechało toto na stację i gagarek podczepił się do składu. Chłopakom chyba napędziłem stracha czy co, bo zrobili próbę hamulca. Niby nic szczególnego, co nie? Ale już kilkukrotnie obserwowałem, że w Raciążu próba hamulca składa się z kopniaka w klocki pierwszego zestawu kołowego po czym skład rusza. Tym razem widok trzech poważnie ubranych delikwentów wzbudził w kolejarzach nadzwyczajną czujność, bo na odjazd przyszło nam czekać około godziny. W tym czasie po stacji manewrowała sobie warszawska SM42-537 z kilkoma węglarami, z których w sobotę wyładowywano na ciężarówki wyngiel. W końcu o godz. 12 gagarin ruszył. Ustrzeliłem go kawalątek za Raciążem i nie tracąc cennego czasu ruszyłem co sił na wiadukt 10-tki co by go "walnąć" z góry. No i zdążyłem! Cyknąłem co trzeba i wio na stację. A tam już czekało kolejnych 20 wagonów z burakamy oraz zmiana drużyny w osobie 1 mechanika. No to mówię - ładne cacko, tego jeszcze nie grali żeby w niedzielę targać buraki. Drużyny się szybko zmieniły, facet podjechał do końca składu założył końcówki i podczepił się ekspresowo do składu. Kto by się tam przejmował jakąś próbą hamulca... Po 2 (słownie: dwóch) minutach gagarin ruszył! No to ja dawaj z powrotem na ten wiadukt. Ledwo co zdążyłem. Zaparkowałem pod nim i musiałem gnać co sił na górę, bo już niedaleko widać było 3 światła. Uff, udało się - w odstępie dokładnie 35 minut popełniłem kolejną fotkę gagarka z góry, tylko że tym razem widać będzie elegancko jadące sobie za nim buraczki :))). Potem jeszcze zdążyłem go cyknąć w Zawidzu Kościelnym na tle cmentarza i dwa razy przed Raciążem. W Raciążu dostałem krótki OPR od Wojtasa, że zamiast zawieźć grzecznie rodziców na groby bliskich to ja ich wożę po jakichś Sierpcach i Raciążach :))) Jako że do końca slajdu pozostało mi kilka zdjęć, więc wypstrykałem je na manewrującym gagarze. No, po tym wszystkim (a trwało to 5 godzin) mogłem wreszcie zawieść Starożytnych na te ich groby. Nieplanowaną podróż znieśli dzielnie i obyło się nawet bez zbędnego (bo wiedzą, że i tak nic by to nie dało) marudzenia ;)
Co za weekend! Oby takich więcej :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wal śmiało!