... lecz do Sierpca. I to był baaardzo słuszny ten wybór :) Bo pogoda była - co sam zauważyłeś - dobra tylko żeby się nachlać w trupa. Ale dla gagarinomaniaka utalentowanego nie ma nic trudnego i interesujące foty (mam nadzieję, że wyjdą) wykona on w każdej pogodzie. W tym celu jeszcze w czwartek bodajże powstał plan awaryjny na wypadek gdybyśmy mieli nie pojechać do Tarnowskich Gór. A zakładał on wyjazd NOCNY do Sierpca. Przed tygodniem za bardzo nie mogłem uskutecznić wieczornych fotek, za sprawą młodych rzutkich bandytów patrolujących przystacyjne okolice. Hmmm... dziwne, że tym razem nie było żadnego. Może wtedy to była taka promocja powiązaną jakoś ze świętem wszystkich świętych, no nie wiem... Ale mniejsza z tym, do rzeczy. Widząc co się dzieje za oknem, w piątek stwierdziliśmy z Jeżykiem, że nie ma co się pchać taki świat drogi na Śląsk i lepiej już zrealizować plan alternatywny. A jako że i Wojtas mógł jechać w sobotę po uczelni do Sierpca, to jako ostatni dosiadłem się do skompletowanej przez Jeżyka ekipy i kwadrans po 15 wyruszyliśmy (przy padającym śniegu z deszczem) do Nasielska. Tu ciekawa obserwacja związana z SOKiem. Otóż chłopaki... PRACOWALI!!! Stała sobie mianowicie SM42-537 z beczkami z/do (?) Nowego Dworu Mazowieckiego oraz jednym Habbinsem. I w pewnym momencie wyszło dwóch Szchwarzeeggerów z kunciapy (jeden uzbrojony w pistolet maszynowy) i raźnym krokiem podeszli do tego Habbinsa, by w świetle latarek cuś tam sprawdzić przy plombach chiba. Potem przyjechał kibelek i wsiedli sobie do niego. Szok! W międzyczasie nadjechała z Sierpca SU45-185, lecz tak się sprytnie ustawiła przy słupie, że nijak się jej nie dało zrobić zdjęcia. Takiego problemu nie miałem za to w Raciążu gdzie mijała się z SU45-021. Dziabnęliśmy ją jeszcze na stacji końcowej. W tym samym czasie od strony Torunia nadjechała jedynie słuszna lokomotywa o numerze 651. Nie dała jednak sobie zrobić zdjęcia, bo przystanęła przy szopie tylko na kilka sekund potrzebnych zapewne do wyrzucenia jakiemuś szopownikowi papiórów i przy podanej wolnej drodze odjechał do Trzepowa. A my pojechaliśmy do pani Stasi. I to jak się później okazało, był błąd.
Bo gagar nas oszukał i nie odjechał od razu do Trzepowa, lecz mimo zielonego na semaforze znów stanął przy środkowej nastawni. Właśnie gdyśmy wchodzili po schodach do dyspozytorki donośne BUUUU... oznajmiło właściwy odjazd towara. Wieleśmy się jednak nie zmartwili, bo nieoceniona pani Stasia pocieszyła nas informacją, iż w drodze powrotnej gagar zjedzie tu pod te schody właśnie celem nabrania wody. A poza tym do składu podczepi się też SM42-712. Wiedząc więc co mamy przed sobą spokojnie udaliśmy się pofocić stojące razem przy dyspozytorni ST44-891 i SM42-395. Cyknąwszy co się dało chłopaki stwierdzili, że są głodni i mimo mych protestów pojechaliśmy coś przekąsić (jeszcze mnie Jeżyk zwyzywał od Ciemnych) :( W czasie gdy głodomory żarły kurczaka, na stację zawitał kolejny gagar ze zwrotem próżnych cystern z Torunia. Oczywiście nie wiedzieliśmy o tym, ani tym bardziej nie dane mi było obejrzenie tego, bo siedziałem w jakiejś zapyziałej żarłodajni. Na szczęście Wojtas zdążył wypełnić swój żołądek bez dna ;) w miarę szybko i mogliśmy wrócić na stację. Jedziemy sobie więc spokojnie, bo do czasu powrotu 651 było jeszcze sporo czasu, a tu proszę - przy środkowej nastawni stoi sobie spokojnie ST44-282 z czarnymi jak ta noc bekami. Darowałem sobie cisnące się na usta komentarze dotyczące kolacji i zdążyłem jeszcze poprosić mechaników kończących służbę aby włączyli lampki dla ładniejszego zdjęcia. Za niedługo wjechała od strony Torunia SU45-156 z Bipą i sfotografowawszy ja wróciliśmy do auta. Zanim jednak odjechaliśmy samorzutnie zszedł do nas dyżurny z kolejną garścią informacji :) Wynikało z nich, że zaraz po przyjeździe 651 odjedzie 282. Jako że znacznie ciekawiej zapowiadało się nawadnianie 651, toteż znów odwiedziliśmy panią Stasię. Gagar zjawił się o 22. Odczepił się od beczek, do których z kolei podstawiła się SM-ka, a 651 zjechał pod dyspozytornię. Najlepsze było jak mechanior wyszedł przez szyberek na dach! Aż mnie zamurowało... Nooo tego jeszcze nie obserwowałem :))) Drugi facio wrzucił mu wąż i przy akompaniamencie strzelających migawek zaczęło się nawadnianie gagarina. Nażłopawszy się H2O gagarek odjechał w stronę oczekujących na niego Stonki i beczek. Podstawił się, Jeżyk poleciał co by zmienili palącą się jedną mocną lampę na dwie słabsze i tradycyjnie bez próby hamulca skład ruszył do Torunia. Wszystko odbyło się tak szybko, że Jeżyk nawet nie zdążył wystarczająco długo naświetlić negatywu (ISO 400). Słaaabo? Na szczęście ja zdążyłem, lecz nie wiem co z tego wyjdzie, bo mi od środka wizjerek zaparował, toteż ostrość nastawiałem na czuja nie widząc praktycznie niczego. Pożegnaliśmy się jeszcze z panią Stasią i przed 3 w nocy byliśmy z powrotem w Warszawie. Podsumowując, mogę Ci tylko zarekomendować odwiedzenie Sierpca w nocy, bo jak widzisz dzieje się tam sporo o każdej porze dnia i nocy. Tylko najedź się do syta PRZED wyjazdem, tak aby w najmniej odpowiednim momencie nie przyparł Cię głód :)))
Bo gagar nas oszukał i nie odjechał od razu do Trzepowa, lecz mimo zielonego na semaforze znów stanął przy środkowej nastawni. Właśnie gdyśmy wchodzili po schodach do dyspozytorki donośne BUUUU... oznajmiło właściwy odjazd towara. Wieleśmy się jednak nie zmartwili, bo nieoceniona pani Stasia pocieszyła nas informacją, iż w drodze powrotnej gagar zjedzie tu pod te schody właśnie celem nabrania wody. A poza tym do składu podczepi się też SM42-712. Wiedząc więc co mamy przed sobą spokojnie udaliśmy się pofocić stojące razem przy dyspozytorni ST44-891 i SM42-395. Cyknąwszy co się dało chłopaki stwierdzili, że są głodni i mimo mych protestów pojechaliśmy coś przekąsić (jeszcze mnie Jeżyk zwyzywał od Ciemnych) :( W czasie gdy głodomory żarły kurczaka, na stację zawitał kolejny gagar ze zwrotem próżnych cystern z Torunia. Oczywiście nie wiedzieliśmy o tym, ani tym bardziej nie dane mi było obejrzenie tego, bo siedziałem w jakiejś zapyziałej żarłodajni. Na szczęście Wojtas zdążył wypełnić swój żołądek bez dna ;) w miarę szybko i mogliśmy wrócić na stację. Jedziemy sobie więc spokojnie, bo do czasu powrotu 651 było jeszcze sporo czasu, a tu proszę - przy środkowej nastawni stoi sobie spokojnie ST44-282 z czarnymi jak ta noc bekami. Darowałem sobie cisnące się na usta komentarze dotyczące kolacji i zdążyłem jeszcze poprosić mechaników kończących służbę aby włączyli lampki dla ładniejszego zdjęcia. Za niedługo wjechała od strony Torunia SU45-156 z Bipą i sfotografowawszy ja wróciliśmy do auta. Zanim jednak odjechaliśmy samorzutnie zszedł do nas dyżurny z kolejną garścią informacji :) Wynikało z nich, że zaraz po przyjeździe 651 odjedzie 282. Jako że znacznie ciekawiej zapowiadało się nawadnianie 651, toteż znów odwiedziliśmy panią Stasię. Gagar zjawił się o 22. Odczepił się od beczek, do których z kolei podstawiła się SM-ka, a 651 zjechał pod dyspozytornię. Najlepsze było jak mechanior wyszedł przez szyberek na dach! Aż mnie zamurowało... Nooo tego jeszcze nie obserwowałem :))) Drugi facio wrzucił mu wąż i przy akompaniamencie strzelających migawek zaczęło się nawadnianie gagarina. Nażłopawszy się H2O gagarek odjechał w stronę oczekujących na niego Stonki i beczek. Podstawił się, Jeżyk poleciał co by zmienili palącą się jedną mocną lampę na dwie słabsze i tradycyjnie bez próby hamulca skład ruszył do Torunia. Wszystko odbyło się tak szybko, że Jeżyk nawet nie zdążył wystarczająco długo naświetlić negatywu (ISO 400). Słaaabo? Na szczęście ja zdążyłem, lecz nie wiem co z tego wyjdzie, bo mi od środka wizjerek zaparował, toteż ostrość nastawiałem na czuja nie widząc praktycznie niczego. Pożegnaliśmy się jeszcze z panią Stasią i przed 3 w nocy byliśmy z powrotem w Warszawie. Podsumowując, mogę Ci tylko zarekomendować odwiedzenie Sierpca w nocy, bo jak widzisz dzieje się tam sporo o każdej porze dnia i nocy. Tylko najedź się do syta PRZED wyjazdem, tak aby w najmniej odpowiednim momencie nie przyparł Cię głód :)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wal śmiało!