DZIEŃ 1 - środa 25 czerwca
Postanowiłem nie zrywać się jakoś o wariackiej godzinie w środku nocy, tylko wyjechać wczesnym rankiem tak by zameldować się w Nasielsku około godz. 7. Wtedy to bowiem szynobus z Sierpca zwalnia szlak i do około 9:40 jest otwarte okienko dla przejazdu towara. Na miejsce dotarłem jednak nieco później niżbym chciał a to ze względu na przebudowę ulicy Żołnierskiej na wyjeździe z Rembertowa, którą to wylotówkę z Warszawy WRESZCIE postanowiono poszerzyć do więcej niż 1 pasa w każdą stronę. Nawet tak wcześniej zdążył się już jednak utworzyć korek, za sprawą czego w Nasielsku pojawiłem się kilkanaście minut przed 8. Jednak nie ma tego złego, bo oto gdy wjeżdżałem na stację od strony Chrcynna oczom mym pięknym ;-) ukazała się EP09-046 (jedyna w starym malowaniu) stojąca w peronach z pociągiem. Ha, ale fart! Po chwili ruszyła, a ja dziabnąłem ją z miejsca, gdzie do niedawna stała stara nastawnia dysponująca. Dobry znak, pomyślałem sobie. Nic innego na stacji nie było, więc ruszyłem co prędzej w stronę Sierpca. W Płońsku obowiązkowa rundka po placu ładunkowym i dzida dalej do Raciąża. A w Raciążu niespodzianka - gagarin RailPolska! Na Wschodniej JSL jeszczem tego przewoźnika nie widział (na Zachodniej tak). Na haku lokomotywy sznurek beczek PKN Orlen - to niezawodny znak, że lokomotywa RailPolska jest tylko dzierżawiona. I nie dziwota, skoro petrochemia jakiś czas temu pocięła sporo własnych wysłużonych gagarinów. A ten tutaj oznaczony M62M-014 to w zasadzie nowa lokomotywa, o czym przekonują dwie tabliczki firmowe przymocowane na burcie - jedna to stara z Ługańska z rokiem produkcji 1976, a pod nią nieco mniejsza, na której wybito napis: "Zakład Taboru Kolejowego we Włosienicy", numer lokomotywy i rok produkcji 2010. Gagarin mruczał sobie, więc chyba niezbyt długo stał czekając na zwolnienie szlaku przez szynobus z Sierpca. Możliwe że zwiał z Nasielska po 6:52. A tak swoją drogą to zawsze mnie zastanawiało czemu maszyniści (a przynajmniej znakomita większość z nich) nie wygasza lokomotywy gdy wie, że na kontynuację jazdy przyjdzie im poczekać powiedzmy z godzinę? Jeszcze przy starych trupach PKP to mogę zrozumieć - obawa czy odpali ponownie, względnie zimową porą podtrzymanie nawiewu ciepłego powietrza. Ale w tym przypadku? Przy prawie nowej lokomotywie i bardzo przyjemnej temperaturze na dworze? Nie rozumiem tego... No, ale nie moje zmartwienie. Natomiast jak najbardziej moim zmartwieniem było wymyślenie jakiegoś motywu. Jest to o tyle niełatwa sprawa, że podczas dziesiątek wycieczek obfotografowałem już chyba wszystko ;-) na tym odcinku JSL-k. Niemniej szynobusa postanowiłem dziabnąć za Koziebrodami (patrząc z perspektywy podróżnych) z bocianim gniazdem na słupie energetycznym. Oczywiście jak się kokosiłem obierając możliwie najlepszy kadr to słońce świeciło grzejąc niemiłosiernie, a jak szynobusik SA135-017 nadjechał - to zaszło za chmurkę, aczkolwiek przyznać muszę że blueskaju nie było, chmur było całkiem sporo. Ale naturalnie zaraz po jego przejeździe wyszło z powrotem, wrrrr! Wiedząc, że towar ruszy zaraz po wjeździe Pesy na stację (mechanik dopytywał się dyżurnego przez radio, o której będzie mógł odjechać) postanowiłem nieznacznie tylko zmienić miejscówkę. Podjechałem tuż przed przystanek w Koziebrodach z zamiarem uskutecznienia jakiejś rzeźby w gównie ;-) Pomysł sam wpadł mi do głowy, gdy polną dróżką wzdłuż torów przejechałem po linią energetyczną. Stojący na polu słup tejże to taki betonowy dwójnóg z wielkimi dziurami dla łatwej wspinaczki. No więc wdrapałem się gdzieś tak do połowy jego wysokości jak tylko uznałem, że dźwięk nadjeżdżającego towara jest już na tyle donośny, że nie będę musiał zbyt długo wisieć u góry, co by mi kończyny nie ścierpły :-D